Niesłyszący – lunatykujący
Hejka kochani, dzisiaj tak zupełnie z innej beczki, wiem że jeszcze nie dokończyłam Wam naszej historii (spokojnie jutro wrzucę kolejną część), ale dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami naszymi przeżyciami z ostatnich tygodni.
Około 2 może 3 tygodnie temu w nocy, obudził nas przeraźliwy krzyk Igiego (musicie wiedzieć, że Igi zasypia w naszej sypialni, ale potem zanosimy go do jego pokoiku i tam sobie śpi tak do 2, 3 w nocy, kiedy to przybiega do nas i śpi z nami d rana), zerwaliśmy się na równe nogi, ja oczywiście jak szalona biegnę do tego jego pokoiku, chociaż kamerkę mam przy łóżku, no ale jak to matka, biegnę nie ?? Wpadam do niego, a on siedzi na łóżku, patrzy (to znaczy tak mi się wydaje) gdzieś w dal i krzyczy. Próbuje go objąć, otulić ramionami żeby poczuł się bezpiecznie i chce się z nim położyć, żeby się uspokoił i usnął, a on mnie odpycha, jakby była obca, musicie wiedzieć, że Gigi zawsze biegnie do mnie jak się cokolwiek wydarzy, zawsze się we mnie wtula, zawsze szuka mamy. Ja dezorient, mówię Boże jego coś na pewno boli, patrze na jego rączki, nóżki, próbuje dotknąć brzuszka, aż wreszcie zatrzymuje się na jego twarzy, a on…… ON MA ZAMKNIĘTE OCZY, normalnie jakby spał na siedząco i za nic nie daje się uspokoić, zaczyna wierzgać rękami, skakać po łóżku, odpychać mnie, nie wiem co mam robić, wołam męża. Czarek bierze go na ręce i na siłę, autentycznie na siłę, bo inaczej się nie da trzyma młodego tuląc do siebie, żeby sobie krzywdy nie zrobił,a ja szukam rozwiązania, gdzie?? no w necie no bo gdzie, przecież to nasze pierwsze dziecko. Pić nie chciał gorąco mu nie było, teoretycznie nic go nie bolało, gorączki nie miał. Zabraliśmy go do nas, po godzinie tulenia, uspokoił się i usnął. Ale my już nie spaliśmy, szukaliśmy przyczyny jego zachowania.
Następnego dnia, mało że zmęczona, to i zdezorientowana próbowałam wybadać sytuację, zaparzyłam koperek, no bo to może jednak brzuszek, macanie miejsc, gdzie ma wszczepione implanty, bo nie daj Boże, może to krwiak albo jakiś płyn, ale nie czuje nic niepokojącego, pytam Ignasia kochanie, a czy coś Cię boli,może brzuszek, Igi mowi ze nie, pytam czy boli go głowka, nożki tez mowi ze nie pytam czy wszystko dobrze mowi tak, niby Ignaś odpowiada mi na wszystko jak zawsze, bawi się chętnie, wygłupia, zajda co mu daje, chce się przytulać ze mną czyli nie ma problemu, wszystko normalnie 🙂
4 dni spokoju i ta sama akcja, ale tym razem zaczynają się spacery po mieszkaniu, nie da rady utrzymać go w łóżku, a przecież nie będziemy go szarpać, więc chodzimy za nim, asekurujemy, żeby się nie uderzył, o założeniu implantu nie ma mowy, więc nie możemy go uspokoić lub pokierować głosem…. Wycieńczeni wpadamy na pomysł, że on LUNATYKUJE.
Wpisuje w google, no jak nie jak tak ???? Wszystko się zgadza, że dziedziczne może być (ja lunatykowałam ponoć), że za dużo bodźców, dziadki były w odwiedzinach, że zamknięte oczy, że nie daje się dotknąć, no cała nasza sytuacja z paru nocy wstecz, powiem Wam szczerze, że nawet za dużo bajek w ciągu dnia ma wpływ na jakość snu naszych dzieci, co wydawało mi się abstrakcją, ale serio wierzcie mi przetestowałam to.
Wiecie co jest najgorsze? nie to, że młody lunatykuje, a ja i mój mąż nie śpimy w nocy i w dzień straszymy ludzi wyglądem zoombie…. Najgorsze jest, to że lunatyka można uspokoić mówiąc do niego spokojnym głosem, rozmawiając z nim po prostu, wtedy wykonuje on nasze polecenia i idzie grzecznie spać do łóżka. Powiedzcie mi, jak spokojnym głosem mówić do dziecka, które Was za chusteczkę nie słyszy, bo przecież młody nie śpi w implancie. Jak uspokoić małego histeryzującego lunatyka, który nie daje się Wam nawet dotknąć, a oczy ma zamknięte, więc nawet Was nie widzi… Pisze Wam to dzisiaj, ponieważ właśnie wczorajsza noc była nocą, kiedy nasz ślimaczek znowu lunatykował, szczerze? po tym przeraźliwym krzyku pomieszanym z płaczem, nie mogę dojść do siebie do samego rana…. nie śpię, głowa mi pęka, oczy pieką od łez… sposób na to znajdę na pewno, może jeszcze nie teraz, może nie następnym razem, kiedy będziemy przeżywać ten koszmar, ale znajdę i wiecie co? Podzielę się z Wami co zrobić, kiedy Wasze niesłyszące dziecko lunatykuję. OBIECUJE 🙂 Może ktoś z Was przechodził to samo i ma jakieś fajne sposoby, ja wiem, ze teoretycznie lunatycy nie pamiętają koszmaru z nocy, ale ja nie mogę znieść tego przeraźliwego krzyku…. przecież to moje maleństwo.