Pierwsze reakcje
Kochani, na samym początku musicie mi wybaczyć tak długą przerwę w pisaniu, ale po ostatniej wizycie w Kajetanach postanowiliśmy zrobić sobie mały urlop i zostać z Igim u dziadków. Chcieliśmy żeby się wyszalał na podwórku łapiąc ostatnie promyki słonka wśród ludzi którzy go kochają i oczywiście mega rozpieszczają jak to na dziadków przystało.
Dzisiaj zgodnie z obietnicą, opiszę Wam co się u nas działo po operacji. Dokładnie 7 dni od dnia wypisu jest zaplanowane zdjęcie szwów, opcje są dwie albo po 7 dniach na zdjęcie szwów przyjedziecie do Kajetan i wtedy od razu macie ciągłość wizytacji ( my tak zrobiliśmy) albo ściągacie szwy gdziekolwiek indziej i na następną wizytę jaką jest ustawienie procesora potrzebujecie skierowanie do szpitala. Jak już wcześniej wspomniałam my wybraliśmy opcję 1, a że jeszcze wtedy mieszkaliśmy w Opolu, to postanowiliśmy z Kiciakiem ( moim mężem), że ja zostanę z Igim u moich rodziców,a on po prostu przyjedzie w dniu ściągania szwów i po wszystkim zabierze nas do domu, tym sposobem oszczędziliśmy Igiemu długiej drogi i kolejnego stresu jakim jest podróż 🙂
Muszę wspomnieć,że w dniu ściągnięcia szwów po raz pierwszy na legalu możecie założyć dziecku procesor, oczywiście jeżeli nic się nie dzieje i lekarz na to pozwoli. Na nasze szczęście u nas nie było komplikacji i Ignaś dostał pozwolenie na noszenie procesora, jedynym zaleceniem z dnia wypisu, które dalej mieliśmy praktykować, to nie moczenie ucha operowanego przez 30 dni. Słyszałam, że taką praktykę prowadzą tylko Kajetany inie jest to konieczne, ale ja ściśle się stosowałam do wszystkich zaleceń nie ryzykując zdrowiem mojego szkraba. Aaaa zapomniałam Wam powiedzieć,że od momentu wypisu ze szpitala do momentu zdjęcia szwów dajecie dziecku antybiotyk i osłonkę (jak to woli probiotyk) oczywiście :).
No więc zdjęli nam szwy, pozwolili założyć procesor, kolejna wizyta miesiąc później, do tego czasu, mieliśmy przejść przez 4 programy, które nam ustawiono, co tydzień zmieniając program na wyższy. Założyliśmy procesor i zaczęliśmy naszą wielką przygodę. UWAGA od razu odpowiadam na Wsze pytania: Nie, nasze dziecko nie zaczęło od razu odwracać się na swoje imię, czy inne dźwięki. Nie, nasze dziecko nie powiedziało nam cześć mamo, cześć tato, dobrze Was słyszeć good decyzja 😀
Podsumowując szwy ściągnięte, Igi może nosić procesor, zalecenia dostaliśmy, plan wizyt również no to do dzieła! Pierwszego dnia wszystko było spoczko, pojechaliśmy do rodziców, spakowaliśmy się i jak młody zasnął wyjechaliśmy do siebie, wiadomo na noc procesor ściągaliśmy. Następnego dnia rano Kiciak poszedł do pracy a ja zostałam całkiem sama z nową sytuacją, ale spokojnie rytuał dnia całkowicie taki sam po za małym szczegółem procesorem na opasce, który ja zakładałam, Igi ściągał ja zakładałam Igi ściągał i tak caluśki dzień. Na spacerze milion postojów i sprawdzanie czy ma go na uchu czy też już go zdjął. Najbardziej panikowałam ze rozbroi sprzęt i połknie baterie albo że wyrzuci sprzęt gdzieś w krzaki i będę go szukać przerażona. Wiadomo, ludzie boją się tego czego nie znają lub na co nie mają wpływu, a muszą zaakceptować, ja traktowałam procesor jak zło konieczne, wszystko koło tego robiłam mechanicznie jak robot, nie mogłam na to ustrojstwo patrzeć chociaż wiedziałam, że dzięki temu Igi będzie mnie słyszał, no ale wiecie wtedy jeszcze korzyści nie mieliśmy, więc ja i procesor się nie lubiliśmy. Drugiego dnia koło południa zauważyłam, że miejsce pod cewką jest spuchnięte (odkrycia dokonałam kiedy Igi usnął i ściągałam sprzęt jak zawsze do spania), przerażona zadzwoniłam do męża i prawie mu płaczę do słuchawki, chociaż z tego co mnie nauczyli w Kajetanach po sprawdzeniu głowy nic niepokojącego się nie działo, nic się nie zapadło, nic się nie przesuwało pod palcami, nie czułam żeby nabrzmienie było jak balon z wodą, więc teoretycznie ok. Ja jako mama panikara byłam już przerażona i oczywiście wylądowaliśmy u lekarza, ale niestety w Opolu nie było specjalisty od implantów, jedyne co mi powiedzieli, to to że nic strasznego się nie dzieje w sensie krwiaka czy jakiegokolwiek innego zagrożenia życia lub zdrowia. Więc ja nie mogąc się dowiedzieć niczego konkretnego nie zakładałam Igiemu procesora aż do następnej wizyty w Instytucie. Nikt mi niestety w Kajetanach nie wytłumaczył, że to miejsce pod cewką ma prawo spuchnąć, ponieważ to jest magnez, więc drodzy rodzice ja Wam mówię: JEŚLI MIEJSCE POD CEWKĄ JEST SPUCHNIĘTE, TO ZNACZY ŻE JEST OKEJ, TAK MA BYĆ, NIE PANIKUJCIE, ZAKŁADAJCIE DZIECKU PROCESOR, TO BARDZO WAŻNE. Dopiero na wizycie kontrolnej, kiedy oczywiście przyznałam się, że Igi nie nosił procesora,ponieważ t miejsce puchło i ja się bałam, że jego to boli nasz niezastąpiony technik, który ustawia Igiemu implanty, wytłumaczył mi, że tak ma być że nic strasznego się tutaj nie dzieje, że własnie w taki sposób jest to skonstruowane, to on przeszedł ze mną przez wszystkie moje wątpliwości i zawsze cierpliwie wszystko tłumaczył i wszystkiego mnie uczył, dziękuję mu za każdym razem kiedy go widzę i teraz też dziękuję Panie X za to,że Pan jest :).
Wróciliśmy z niczym, jeśli chodzi o słyszenie Igiego i ze spokojną głową, ze wszystko jest okej, a to dla mnie był najważniejsze, na naukę słyszenia mamy czas. Rehabilitacja ruszyła pełną parą około 1,5 miesiąca od wszczepu, nasze Panie logopedki stawały na głowie, żeby Igi nauczył się słyszeć, ja w domu robiłam masę ćwiczeń, które nam zalecano,przerabiałam wszystko co tylko nam kazano, żeby pomoc mojemu dziecku. Pomimo pracy jaką wkładaliśmy żeby było lepiej t zdawaliśmy sobie sprawę z wielkiego ryzyka jakie niesie za sobą urządzenie włożone do głowy naszego dziecka. Drżeliśmy z każdym upadkiem, zabezpieczyliśmy wszystkie rogi i kanty w domu, żyliśmy jak ufoludki albo zaszczute zwierzęta, nic nas nie cieszyło to była cięzka praca i strach, musieliśjy się nauczyć jak żyć w nowej sytuacji, więc jeśli myślicie że to będzie takie proste łatwe i przyjemne, to nie będzie. Drogie mamy dzieci z tym samym problemem co mój syn, zanim implant zacznie przynosić korzyści nie raz i nie dwa będzie miały ochote t wszystko ciepnąć w kąt, nie raz będziecie płakać w wannie lub pod prysznicem przy lejącej się wodzie, żeby nikt nie słyszał. Nie jedną noc spędzicie siedząc w fotelu koło łożeczka i patrzać na to maleństwo które tyle już przeszło a jeszcze TYYYYYYYYLEEEEEE go czeka…..ale pamiętajcie, macie te moc DACIE RADE !
Kiedy po miesiącu wylądowaliśmy na kolejnych ustawieniach programów na wyższe na pytanie naszego technika czy myślę, że Igi nas słyszy odpowiedziałam NIE, Z OCZAMI PEŁNYMI ŁEZ i wiecie co mi wtedy powiedział Pan X, okej idziemy na badania i tam się okazało, że mam rację mnie ON jeszcze nie ma prawa słyszeć, ale słyszy już np. burzę lub głośny motocykl, byliśmy na poziomie 60 70dB. Wiedziałam, że jesteśmy na dobrej drodze, że to co robimy ma sens, że będzie dobrze. Od tego momentu do poziomu w którym Igi odwracał się na swoje imię doszliśmy w mgnieniu oka. Nie jestem Wam w stanie powiedzieć, jak to wyglądało tydzień po tygodniu, ale pamiętam jak jakieś 2 może 2,5 miesiąca po wszczepie, Igi gotował ze mną obiad i na podłogę upadła pokrywka, taka wiecie blaszana czy tam metalowa, a on podskoczył w wózku, ludzie on się tego przestraszył, mój synek, po raz pierwszy usłyszał, to samo co ja i nie wiem czy z takim samym natężeniem, nie jest to dla mnie ważne, ważne że usłyszał ten hałas. byłam najszczęśliwsza na świecie ! 🙂 Obdzwoniłam bliskich wykrzyczałam do słuchawki on słyszy, nikt nie pytał kto lub co każdy wiedział, że mamy to !;)
Kolejnym pięknym momentem, był fakt niezbity. Kiciak wraca do domu i stojąc w drzwiach mówi cześć IGI a on się odwraca, nigdy nie zapomnę miny mojego męża, chyba cieszył się bardziej niż wtedy kiedy Igi zaczał chodzić czy siedzieć serio !:D Nasz szczęście rosło każdego dnia, zaczęliśmy żyć znowu żyć normalnie, uśmiechaliśmy się, mieliśmy nową siłę do działania, motywację, wiedzieliśmy, że to ma sens. Mieliśmy namacalny a raczej nasłyszalny (hihi) dowód 😉 Naszym szczęściem cieszyli się też najbliżsi, mam na myśli rodzice, rodzeństwo, ale z racji że daleko mieszkaliśmy nie mieli możliwości obserwować tego co my, każdego dnia. Wyobraźcie sobie zatem ich miny i oczy pełne łez, kiedy stwierdziliśmy z mężem, że najwyższy czas żeby i oni mogli zobaczyć reakcje małego. Dzisiaj są to dla nas piękne wspomnienia i początek drogi, którą już przeszliśmy nie powiem, że jesteśmy na końcu bo do tego jeszcze masa czasu, ale myślę, że jesteśmy w bardzo dobrym punkcie może gdzieś na środku?? Dzisiaj Ignaś gada przez telefon z dziadkami, kiedy ogląda bajkę mówi mama tuu (tzn głosniej) albo mama cii (znaczy weź ciszej) Dzisiaj kiedy gadam mu za plecami a on jest na czymś skupiony patrzy na mnie gniewnie i mówi MAMA i pokazuje paluszkiem na usta. Powtarza większość wyrazów, potrafi przynieść to o co go poproszę. Rozumie, co do niego mówię, wyraża werbalnie swoje potrzeby. Odpowiada na moje pytania i chociaż nie są to zdania to każdy wyraz mnie cieszy i wiem tak dzisiaj to wiem, że nasz Ignaś będzie mówił pełnymi zdaniami.
W następnym poście napisze Wam jak poruszyłam niebo i ziemię, żeby Ignaś dostał drugi implant oraz co zrobić żeby dopiąć swego w pewnych kwestiach, jeśli jesteście ciekawi w jakich zapraszam !:)