Drugi implant
Witajcie po troszkę dłuższej przerwie, ale jak wspominałam w poprzednim poście byliśmy u rodziców. Wiadomo, że wśród bliskich czas leci niesamowicie szybko i przyjemnie, więc na wpis kończący naszą historię musieliście troszkę poczekać, ale tak to już dzisiaj zamykamy przeszłość i będziemy razem z mężem opowiadać Wam co się dzieje u nas na bieżąco, a uwierzcie dzieje się 🙂
Nie wiem czy słyszeliście, a może niektórzy z Was się orientują, że w Polsce nie praktykuje się wszczepiania implantów ślimakowych obustronnie podczas jeden operacji. Co prawda można przejść (bynajmniej za naszej kadencji można było, bo nie wiem jak jest teraz, docierają do mnie sprzeczne informację) jedną kwalifikację na oba uszka, ale każda z operacji odbywa się w innym terminie. W zasadzie kiedy “pogodzeni” z naszą sytuacją decydowaliśmy się z Kiciakiem, że Igi będzie miał dwa implanty wydawało nam się, że to wszystko pójdzie tak gładko jak pomaśle, oczami wyobraźni widzieliśmy pierwszy wszczep, oczywiście zakończony sukcesem i już za moment, kiedy oczywiście organizm młodego trochę się zregeneruje widzieliśmy siebie na drugiej operacji. Oczywiście już po pierwszym wszczepie dostaliśmy info, że na drugi trzeba będzie trochę poczekać, bo są coraz większe kolejki. Igi miał wtedy 11 miesięcy, więc nie przerażał mnie fakt, że to trochę to znaczy 2 lata max. Myślałam sobie spoko luz, na trzecie urodziny Gigi będzie miał już oba implanty, tragedii nie ma. Ale jak wiecie przytrafiła nam się reimplantacja, której nie życzę nikomu i właśnie wtedy podczas hospitalizacji dowiedziałam się, że….. na drugie ucho to my sobie poczekamy bo planują nas na 2022 rok na koniec grudnia, oczy to miałam chyba takie jak u Kuganga, wiecie to takie zwierze, zamieszczam foto dla podglądu 😀
Nie no nie ma opcji, trzeba szukać pomocy wszędzie, przecież to jest zdecydowanie za późno, nie ma na co czekać no i ja oczywiście matka chyba najbardziej uparta i zarazem pyskata na świecie,szukam alternatywy. Szperam po necie po grupach na fb i dostaje info zapisz się do RAZEM DLA SŁUCHU, oni Ci pomogą więc zapisuję się, po rozmowie telefonicznej z mega sympatyczną Panią wysyłam mejlem cała dokumentację Giego i wiecie co dostaję prywatny numer do Pani doktor, która zajmuję się wszczepianiem implantów ślimakowych w Łodzi. Termin dla nas ma być za 3 miesiące, nie za ponad 3 lata tylko za 3 miesiące, ale jak wiecie pierwszy wszczep Igi miał w Kajetanach co oznacza, że mamy Medela, którego wszczepiają tylko Kajetany, więc operacja może się odbyć UWAGA tak może się odbyć ale musimy podpisać, że to na nasza odpowiedzialność i coś tam coś tam. Wiadomka, chciałabym żeby młody już słyszał na oba uszka, ale troche mnie niepokoi to, że ma mieć jedno ucho takie,a drugie takie, więc okej termin trzymamy na razie ale szukam dalej i słuchajcie całkiem przypadkiem na grupie dotyczącej niedosluchu na faceebooku dowiaduję się,że Ustawa za życiem przyspiesza terminy w Kajetanach. Nie muszę Wam nadmieniać, że oczywiście takie zaświadczonko mamy i baardzo chętnie po raz pierwszy chciałam z niego skorzystać. Ja wiem, że inne dzieci musiały czekać bo moje ma ustawę, której jak niektórzy sadzą mieć nie powinno, bo przecież ta ustawa mówi o trwałym i nieodwracalnym uszkodzeniu, chorobie, upośledzeniu, a Igiemu przecież słuch za parę lat sam wróci i powie taki psikusik Ci zrobiłem, ale już jestem młody, jesteś zdrowy i słyszysz bez tego ustrojstwa, no ale jak to mówią racja jest jak du*a, każdy ma swoją, więc ja jako największa egoistka świata nie myśląca o innych dzieciach tylko o własnym, to też dziwne co nie? No bo która matka zamiast zajmować się dziećmi siostry kuzyna koleżanki albo tym przypadkowo spotkanym dzieckiem na ulicy, zajmuje i interesuję się wlasnym no nie ? ABSURD !!! No więc ja, ta zła matka, dzwonię do Kajetan po raz enty i wisze na linii a dobre 3 moze 4 godziny, więc i tak wcale nie tak długo 🙂 Obiera przesympatyczna kobitka, bo naprawde te Panie są tam miłe, to nie ich wina, że nie mam terminów, bo nie ma pięniędzy, bo NFZ ma nas w nosie, bądźmy szczerzy i na moje pytanie, czy coś się zmieniło z terminem dla Igiego, czy moze coś szybciej da rade znowu mi mówi, ze nie da rady b sa takie kolejki i nie ma gdzie, więc ja mówię, że ja biorę kazdy termin i ze jestem w stanie dojechac w 2 godziny. Pani mówi, że zapisała to już, ze wie, ale nic nie może a ja wtedy jak jakiś saper z ukrycia strzelam moim mega nabojem mówiąc: A wie Pani ja słyszałam, ze jak się ma ustawę za życiem to operacja odbywa się szybciej, kobicinka mówi, że mam racje i, że honorują ustawę za życiem jak każda placówka czy szpital, a ja wtedy z grubej rury: Bo wie Pani ja taką ustawę MAM !!!! i cisza w telefonie, Pani mówi do mnie chwileczkę, sprawdzę. Nie wiem ile czekałam może z 10 minut, po czym Pani po drugiej stronie telefonu mówi mi, że okej mogę robic Igemu badania w ciągu 3 MIESIĘCY powtarzam 3 miesięcy Igi będzie miał zrobioną operację!!!! nie wierzyłam serio. pytałam ta kobitkę, chyba 10 razy czy ja dobrze kumam co ona do mnie szprecha.
Takim oto sposobem ja najszczęśliwsza mama na świecie i oczywiście największa egoistka, bo przeskoczyłam kolejkę i zajmę komuś termin rzecz jasna, mogłam unosić się nad ziemią. Nie zrozumcie mnie źle, mnie naprawdę jest żal wszystkich dzieci, które potrzebują pomocy, ale dla mojego dziecka jestem w stanie zrobić wszystko, naprawdę wszystko.
Kiedy powiedziałam mężowi co udało mi się załatwić nie wierzył, chyba milion razy mówił mi jaka to jestem genialna i wiecie co byłam, udało się Igi będzie miał to drugie ucho teraz zaraz. Porobiliśmy badania ogarnęliśmy zaświadczenie od pediatry i czekamy minął ponad miesiąc nić, drugi nic. Dzwonie i mowię, że zaraz skończa nam się badania bo one tylko 3 miesiące ważne i że co się dzieje ( wiem większość z Wam myśli sobie dziewczyno ogarnij się i tak masz lepiej niż inni czekaj cierpliwie, ale ja ciagle nie wierzyłam że oni nam to zrobią i bałam się, że znowu coś pojdzie nie tak) kobitka powiedziała, że spokojnie za okolo 2 tyg będzie dzwonić.
Pewnego dnia kiedy miałam jechać do rodziców, trochę odpocząć, bo Czarek robił kurs w Dęblinie i nie było go w domu cały tydzień, zjeżdzał tylko na weekendy i tak przez 3 miesiące około 12.00 dostałam telefon czy dam radę być dzisiaj w Kajetanach na 15.00-16.00 max. No ja nie dam ??? Pakowanie w biegu wszystko wrzucałam do torby na łapu capu badania są piżama jest kosmetyki, jedzenie dla młodego szybki telefon do mojego taty ze bede u nich za max godzine, czy kupi mi pare rzeczy i zawiezie do kajetan na 16.00 max. Mój tata nigdy mi nie odmawia, On zawsze i we wszystkim mi pomaga, jak możecie się domyślić tak było i tym razem.
Droga na Nowe Miasto z Radomia, tragediaaa 3 wahadła czujecie to na odcinku 52 km 3 wahadła… a ja oczywko na każdym stoje juz, ale dobra dojechaliśmy cali i zdrowi z Igim gdzieś w międzyczasie tata przebrał Igiego ja złapałam coś na ząb i już lecimy na Kajetany. Dotarliśmy, 3 godziny w rejestracji, badania itp, ale udało się. Jak juz byliśmy na sali, zaczęłam wierzyć, w to co się już za moment wydarzy. Igi miał perację dnia następnego był mega dzielny, jak zawsze, a ja no ja juz taka dzielna nie byłam, bo tym razem nie miałam czasu żeby zapakować sobie coś na uspokojenie, więc zjadłam wszystkie paznokcie. Wypłakałam wszystkie łzy przeznaczone na ten dzień, wydeptałam dziurę w podłodze i po ponad 3 godzinach odzyskałam mojego małego wojownika, moje serce, moje życie, moje szczęście. Po raz pierwszy ze śpiączki wybudzałam go poprzez mowę, bo przecież jeden procesor już mieliśmy, byłam najszczęśliwsza. Dostaliśmy drugie ucho, wiedziałam, że teraz już będzie dobrze, już nie może być źle. Wszyscy będziemy strzec naszego szczęścia i będziemy je mnożyć, dzieląc się nim. Właśnie dlatego od niedawna piszę tego bloga, żeby pomagać, żeby ktoś kto przechodzi przez to samo co my wiedział, że nie jest sam, że może do mnie napisać, zadzwonić i że pomoge tyle ile mogę, dam kontakty jakie tylko mam i będę wspierać psychicznie będę trzymać za rękę, będę razem płakać i cieszyć się, po prostu będę, wiem że mój pomysł wypalił, już teraz dwie mamy mają moje wsparcie i ciesze się, że je poznałam właśnie dzięki temu, że postanowiłam podzielić się naszą historią. Kochane moje, które jesteście na początku tej długiej drogi Wy wiecie ja z Wami jestem i będę, pozdrawiam Was i ślę pozytywną energię <3
A żeby nie być gołosłowną już w najbliższym czasie wrzucę Wam linka jak nasz mały szkrab pięknie pracuje i jak zaczyna gadać przy dwóch uszkach 🙂