Czwartek, mały piątek
W oczekiwaniu na werdykt komisji ds. orzekania o niepełnosprawności, zapomniałam o Bożym świecie. Wiadomo, że jak, to każda mama, przeżywam, co nam napiszą na orzeczeniu. Wszystkie obowiązki domowe oczywiście wypełniam, ale wszystko co mogłabym zrobić nad planowo odchodzi w niepamięć. Komisja była w środę, oczywiście w zeszlym tygodniu. Decyzja, miała być w tą środę, ale będzie w piątek.
Więc dzisiaj, takie małe święto, czwartek, mały piątek, jak to mówią. Cieszę się, że już jutro koniec tygodnia i będę wiedziała na czym stoimy. Chociaz ten tydzień, dał nam totalnie w kość. To mam nadzieję że weekend nam zrekompensuje ciężkie dni. Ignaś w tym tygodniu, miał wolne od zajęć, nie tylko ko z naszej winy, a raczej okazu buntu w poniedziałek, 1t minut przed zajęciami, czyli przy wyjściu postanowił, że on butów nie założy i że on nigdzie absolutnie nie idzie. Wiadomo, że wiedział, gdzie się wybiera, zawsze mu mówię, gdzie jedziemy. Ale w poniedziałek, Ignas przykleić się do mnie i zalewają się łzami krzyczała mama nie. No więc mama zadzwoniła do cioci i zajęcia odwołała. Na siłę ciągnąć go nie będę. Wtorkowe i czwartkowe zajęcia odwołane nie z naszej winy. Jedna ciocia na urlopie i dobrze, jej też się wypoczynek należy, wykonuje kawał dobrej roboty. Druga ciocia się rozchorowala i życzymy jej duuzo zdrówka ❤️
Pomimo, że zajęć nie było, to ćwiczylismy pilnie w domu, tutaj Igi oporów nie ma i chociaż cały tydzień, był naprawdę ciężki w kontakcie, to ćwiczył tak jakby nic się nie działo. Mam wrażenie, że Igi zaczyna wchodzić w sferę rozwoju emocjonalnego na baardzo wysokim poziomie, z którym po prostu sobie nie radzi, przecież ma dopiero 2 latka i 8 miesięcy. Targaja nim emocje skrajne, w ciągu 30 minut od radości i uśmiechu poprzez złość i bicie mamy oraz rozrzucanie wszystkiego, co pod ręką, przechodzimy do histerycznego płaczu i tulenia się do mamy. Wiadomo, znoszę to dzielnie, tłumacze, zabawiam, wynyslam sposoby na rozładowanie tych emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, ale i ja i Czarek jesteśmy wyczerpani. Ten tydzień na pewno nie jest dla nas korzystny. Więc cieszę się podwójnie, że już zaraz weekend.
Oprócz tego, że Ignas, przechodzi ciężki czas, to jeszcze mój mąż znowu jedzie na kurs i nie będzie go aż do 6.12. Nawet nie wiem czy jestem, w stanie skomentować, jak bardzo mi to nie na rękę, wiadomo że wojsko na rozkazoe stoi i jechać musi. Ale serio, mam już dość. Najbardziej boję się reakcji Igiego. On ciężko znosi rozlake z tatą, a już za chwilę będziemy musieli mu powiedzieć, że tata jedzie daleko do pracy. 🤷♀️😰
Ponieważ, wiem jak ciezko będzie mi samej w domu. Jadę z nim na wakacje do dziadków, na razie na tydzień, ale jak będzie trzeba i Igiemu będzie tam dobrze, zostaniemy na cały miesiąc (może nas nie wyrzucą) . Dla tego małego terrorysty, zrobię wszystko. A dzisiaj, wiadomo, jutro wyjazd na caly tydzień, więc matka musi spakować wszystko, co niezbędne i zbędne też hahah.😜 Chyba ze 3 walizki ze mna pojadą. Bo oprócz najważniejszego w rodzie. Muszę spakować jeszcze siebie, wiadomo, w miasteczku u rodziców, jest jakby, to powiedzieć mało anonimowo, trzeba jakoś wyglądać nie? 😂😂 No i po drodze mamy jeszcze imprezę w rodzinie męża, a w zasadzie po 10 latach, to juz śmiało mogę powiedzieć, w naszej rodzinie. Więc mamy imprezę w rodzinie, no to matka musi sie wysztafirowac, zaczęłam już wczoraj, założyłam jakąś maseczkę na twarz, napisane było rozświetlający, ściągal się jak skórę, Igi miał radoche, bo mi to zdejmowal, a ja??? Ja więcej tego nie założę haha
Trzymajcie kciuki, za nasze orzeczenie, oby było dla nas pozytywne, trzymajcie też kciuki za moje pakowanie, już mnie to przeraża, a nawet nie zaczęłam 🤣 Trzymajcie kciuki za moje zdrowie psychiczne i cierpliwość, żebym dotrwala do tego 6.12, aż Czarek wroci z kursu, jeśli będzie wracał na weekendy, to każdy czwartek, będzie małym piątkiem, a każdy piątek będzie mega świętem. Trzymajcie kciuki za Igiego, żeby dzielnie zniósł rozłąke z tatą. Może ukochany dziadek zajmie mu czas, OBY😍🧓💪
W weekend dam Wam znać, co tam nam komisja orzekla i jak mijają dni u dziadków. Wiadomo, że u dziadków, jest najlepiej na świecie, bo pozwalają na więcej niż rodzice i rozpieszczaja, a rodzice mają czas żeby pobyć chwilę sam na sam. A w moim przypadku, kiedy ja zostanę z Igim sama u moich rodziców, będę miała czas na lajcie iść siku w samotności haha🙏 rarytasy. A wg to Igi ma super, bo ma dziadków z obu stron w jednym mieście, więc jest rozpieszczamy podwójnie. Wreszcie cała 5 się sobą nacieszy, bynajmniej taka mam nadzieję. Wujkowiw też mają zjechać na weekend, więc pełnia szczęścia. Lubię, takie weekendy, kiedy jesteśmy wszyscy razem. Może wrzucę tu kiedyś nasze wspólne zdjęcie, jak wszyscy się zgodzą, żeby ich pokazać oczywiście. My naprawdę mamy mega szczęście, że mamy tak wspaniała rodzinę. 🍀👌
Mam postanowienie,do zrealizowania na czas spędzony u rodziców, wezmę ze sobą aparat i wreszcie postaram się, pocykac Wam zdjęcia z naszej codzienności, wiadomo że będę u nas w domu, ale czynności w rehabilitacji, będą identyczne, plan dnia również, to się nigdy nie zmienia. Marzy mi się też zrobić Igiemu taka mini sesje jesienna, oby pogoda mi dopisała no i model oczywiście też.
Ściskam Was mocno, dajcie znać, że jesteście. Buziaki ❤️😘😘😘