6 dni do Świąt…
Szóstka, to jedna z moich ulubionych liczb, a może nawet moja ulubiona liczba. Zawsze, ale to zawsze 6 przynosiła mi szczęście. Numer domu moich rodziców to 6, prawo jazdy zdałam samochodem numer 6, itp. Itd. Zawsze, jak mam coś zaplanowane na 6, to mi się udaje 😀 Może sobie trochę to wmawiam, ale ustalmy, że jednak tak jest. W coś trzeba wierzyć 😉 Skoro do moich ulubionych Świąt zostało 6 dni, to wzięłam się w sobie i wreszcie porobiłam zdjęcia, naszych pomocy naukowych oraz zabawek, które warto mieć, kiedy ma się niesłyszące dziecko. Nie pytajcie mnie proszę, czy te zabawki sprawdzą się również u dzieci słyszących, bo nie wiem. Z autopsji Wam nie odpowiem, jeśli chodzi o opinię moich znajomych, czy rodziny, to tak większość się nadaje, ale z mojego punktu widzenia w zupełnie innym przedziale wiekowym. Ta refleksję rozwinę pod zdjęciami. Dzisiejszy wpis, będzie się głównie opierał na zdjęciu i jego opisie, mojej subiektywnej opinii. Z góry zaznaczam, że nie mam żadnych umów z firmami, które produkują zabawki, które Wam tu zaprezentuje, bo jakby to powiedzieć jestem za maluśka na takie akcję 😀 Pozwolę sobie napomnieć również, że wszystkie pomoce naukowe, które stworzyłam własnoręcznie, mogą być inspirowane kimś innym, być może coś gdzieś widziałam i jako mama ślimaczka zapamiętałam, a potem odtworzyłam, nie pamiętam gdzie kogo lub co powtarzam o ile wg tak jest. Myślę, że rodzice ślimaczków obracają się wśród tych samych ścieżek logopedycznych, rehabilitacyjnych, więc po prostu te pomoce są nam dobrze znane.
Zaczynamy :
Na zdjęciach poniżej, nasz segregator, który skrywa, większość naszej rehabilitacyjnej drogi.
Jak mantrę od samego początku, wszyscy rehabilitanci wmawiali mi, wręcz wbijali do głowy, że najważniejsze to wyjść od samogłosek. Jak wkujemy samogłoski, pod każdą postacią, to jesteśmy w domu. Co to znaczy samogłoski pod każdą postacią, to znaczy, że:
- Dziecko umie pokazać jak wyglądają poszczególne literki, jeśli poprosimy, Ignasiu pokaż mi A, Ignaś powinien bez zawahania pokazać literkę A
- Dziecko umie nazwać literkę, którą mu pokazujemy palcem na obrazku
- Dziecko umie napisać literkę, o którą go poprosimy
- Dziecko umie dopasować literki do siebie, bez względu na to, czy każda literka A będzie miała inny kolor czy rozmiar. A to A
Jak do tego dojść? Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, uda się gwarantuje. Ja zawsze uczę Ignasia w formie zabawy
Igi uwielbia samochody, więc czemu by nie zrobić autek z samogłoskami, które wjeżdżają do odpowiedniego garażu oznakowanego taką samą samogłoską jak auto?
A żeby nie było nudno, zawsze trzeba mieć alternatywę, u nas alternatywą są jeże, które po prostu spodobały się mnie, a że ja jestem bardzo praktyczną mamą, jabłka z samogłoskami wykorzystałam do innych ćwiczeń. Jeżeli Wasze dziecko nie lubi jak coś spada, ślizga się czy po prostu się nie trzyma na swoim miejscu, super pomysłem są rzepy. ja rzep kupiłam w pasmanterii pod blokiem za 2 metry dałam niecałe 10 zł, taśma dwustronna, akurat u mnie ta solidna z Castoramy czy tam Obi, bo to taka co do ściany tez można za jej pomocą przymocować np zdjęcie, ale myślę, że można użyć też tańszą, lub klej po prostu. Na ostatnim zdjęciu widać jak zamocowałam rzep, żeby się trzymało jabłuszko do jeżyka.
Uwaga!!! Jako rodzice dzieci z niedosłuchem, lepiej zaopatrzcie się w drukarkę i laminator, serio, bez tego albo zbankrutujecie, albo osiwiejecie.
Kolejne samogłoski, tutaj albo używam kurek i listków albo jabłuszek ze zdjęcia wyżej, przecież na drzewie, może siedzieć wszystko, dosłownie to co sobie wymyślicie, jeżeli Wasze dzieci uwielbiają zwierzęta, idźcie tą drogą, jęli to są lalki niech będą lalki. Ważne,żeby dziecko zaciekawić. NIGDY NIE ZMUSZAJCIE!!! to ma odwrotny skutek, niż sobie zamierzycie.
Samogłoski szlifujecie cały czas i za każdym razem, żeby mózg nie zapominał, ale jak już jesteście już na dobrej drodze, powiedzmy na punkcie,że dziecko rozpoznaje samogłoski i umie je pokazać paluszkiem, albo powtórzyć, możecie wprowadzić coś jeszcze, u nas super sprawdzają się części garderoby, tutaj można też dołączyć kolory jak ? A no tak : Ignasiu ubierzemy Panią czy Pana ? Pana, okej pokaż mamie, gdzie jest Pan, taaaak to jest Pan, Ignasiu w co ubierzemy tego Pana ? Czekamy na odpowiedź dziecka, na początku będzie od razu brało ubranka, nie będzie chciało mówić, więc mówimy my. Ignasiu załóż temu Panu bluzkę, taaaak to jest bluzka. A teraz założymy Panu spodnie, taaaaaak świetnie to są spodnie, załóż Panu spodnie. Pamiętajcie, że za każdym razem dajecie dziecku pomyśleć, mnie w Opolu Pani logopedka nauczyła, techniki liczenia do 5. Zadaję Igiemu pytanie, liczę do 5 i mu pomagam odpowiadając sama, potem liczę do 5 i proszę żeby powtórzył.
Na zdjęciu powyżej, macie moje ulubione puzzle, już Wam mówię dlaczego, a no dlatego,że są duże, proste i kolorowe, są super przerywnikiem w ciężkiej nauce, bo nie oszukujmy się, my rodzice dzieci z niedosłuchem zaczynamy uczyć słyszeć nasze dziecko około 1 roku życia, czyli już na starcie mamy ciężej, bo zaczynamy od zwykłych odgłosów dnia codziennego, od nauki imienia naszej pociechy od nie wiem szczekania psa czy miauczenia kota, bo nasze dziecko, to wszystko słyszy po raz pierwszy.
Powyżej wrzucam Wam puzzle, troszkę bardziej zaawansowane, ale fajne, ponieważ dotyczą tego co się robi w domu, czynności. Spójrzmy na ostatnie zdjęcie, akcja dzieje się w łazience, więc układamy z dzieckiem puzzle i układamy bajeczkę. A wiesz Ignasiu w tej łazience to mieszka Miś, Miś ma na imię Jaś, Jaś bardzo lubi myć zęby o zobacz tu jest jego szczoteczka do zębów. Pokazujemy palcem, za chwilę mówimy dalej, Miś bardzo lubi się kąpać, ma swoją ulubioną kaczuszkę, pokazujemy kaczuszkę i wracamy,mówiąc mama Misia często pozwala myć mu ząbki w wannie. Ignasiu pokaż, gdzie Miś ma szczoteczkę do zębów, itd.
Odgłosy zwierząt mega ważna sprawa, żeby dziecko kojarzyło dany odgłos z daną postacią. Uwierzcie mi nie ma nic piękniejszego niż dziecko zaimplantowane, które w wieku niespełna 3 lat, bo tyle ma mój synek, który słyszy, gdzieś na spacerze szczekania psa i mówi do mnie MAMA AU AU IDZIE. Także rodzice, nie ma rzeczy niemożliwych ! 😉 Byłoby naprawdę super, gdybyście mieli figurki zwierząt w domu, dlaczego? Dlatego, że dziecko lubi móc coś dotknąć lub czymś się pobawić, a ja mam wrażenie, że dzieci, które mają niedosłuch, jeszcze bardziej fiksują się na dotyku i wzorku, dlatego, że to na tym bazowały od pierwszych dni swojego życia. Ponieważ takie figurki nie są tanie, możecie powiedzieć w rodzinie, że zamiast słodyczy, wolelibyście takie zwierzątko, gdzie to kupić w Pepco, w Rossmannie, ja kupowałam też w Auchan, te z internetu, mnie nie podeszły…. Koszt jednej figurki od 5zł wzwyż. A wiadomo zwierząt jest cała masa.
Jeżeli Wasza kieszeń jest troszkę ograniczona możliwością zakupów, a rodzina nie skora do pomocy, nie martwcie się możecie zrobić pomoce sami wystarczy drukarka, fajnie gdybyście mieli laminator, bo wtedy na dłużej taka pomoc wystarcza, ale jak nie macie to nic, będzie drukować non stop 😀
Dobra załóżmy, że Wasze dziecko przyswoiło już wszystko co powyżej i ciągle Wam mało… to dobry objaw nie martwcie się, jak to mówią apetyt rośnie w miarę jedzenia, a my walczymy o to, żeby nasze dziecko wyrównało zaległości i było na równym poziomie z rówieśnikami. Na tapetę wjeżdżają więc głoski szeleszczące, szumiące. Jeżeli Wasze zaimplantowane dziecko zaczyna słyszeć szszz, ssss, czy, to jesteście naprawdę na super poziomie, jeśli nie, TO NIC. Ćwiczymy 😉
Pewnie, zastanawiacie, się czemu na górze wrzuciłam Wam dwa prawie takie same zdjęcia z kośćmi i miseczkami. Otóż sprawa ma się tak: Zdjęcie numer 1 jest bardziej uporządkowane, dla dzieci, którym trudno się skupić, które dopiero zaczynają się czegoś uczyć. Kiedy wszystko poukładacie, dziecku będzie łatwiej znaleźć i będzie miało satysfakcję z wykonania zadania, nie znudzi się i nie zniechęci. Zdjęcie numer dwa jest dla dzieciaków zaawansowanych, które potrafią się skupić troszkę dłużej, nie mają problemów z siedzeniem na tyłku 😀 A przede wszystkim, które już to zadanie ćwiczyły i trzeba im utrudnić zadanie, jeszcze bardziej pobudzić mózg.
Zdjęcie powyżej, to już kombo, tu jest wszystko. Ten zestaw, to może być przykładowy zestaw ćwiczeniowy. Macie tutaj samogłoski, które powtarzacie cały czas z uporem maniaka. Macie tutaj kolory, o których wcześniej Wam nie mówiłam, ale nic straconego jeszcze o nich powiem. Na naukę kolorów mam też całe mnóstwo pomysłów. Tutaj macie na przykładzie aut. na górze kwadraty w różnych kolorach na dole dopasowujemy autka, u mnie zrobione na rzep. Na zdjęciu widzimy również sekwencję, spokojnie jeżeli Wasze dziecko tego nie ogarnia (moje też ma problem),to jest już naprawdę trudne, ale warto ćwiczyć, to pobudza mózg do skupienia się na kolejności, potrzeba tu dużo koncentracji i spostrzegawczości.
Kolory i kształty połączone z pajączkami na CZE CZO CZA. Zauważcie, że zawsze jak ćwiczymy cokolwiek innego niż samogłoski z literkami, to na samogłoskach tworzymy bazę. Zobaczcie ćwiczymy SZ, do każdego SZ dodajemy samogłoskę, mamy ich 6, więc musimy mieć 6 kombinacji:
- SZA
- SZE
- SZI
- SZO
- SZU
- SZY
Ćwiczenie z szeregami, super wchodzi na spinaczach, takich do prania, Bierzecie spinacz i mówicie do dziecka to jest SZA, bierzecie drugi i mówicie a to jest SZE, potem trzeci i mówicie SZI,itd.
Od najmniejszego do największego, to zadanie jest już trudne, ale warto zacząć od miarkowania na dwa. Po prostu DUUUUŻY, mówimy grubym niskim głosem i pokazujemy ręką do góry, a ten mały, mówimy cichym piskliwym głosikiem i się kulimy. Bierzemy dwa auta, misie, lalki, co tam macie,ale naprawdę muszą się znacznie różnić wielkością i ćwiczycie. My jesteśmy na etapie mama jest duża, a Ignaś mały. Mama pije w dużym kubku, a Ignaś w małym. Ćwiczcie cały czas, na spacerze, podczas posiłku, podczas zabawy, tylko tak żeby Wasze dziecko nie obierało tego jako ćwiczenia 😉 Wejdzie Wam w krew, mnie juz weszło 😀
Nazywanie rzeczy, towarzyszy Wam cały czas odkąd dziecko się urodziło, co z tego, ze Was nie słyszało i tak do niego gadaliście, bynajmniej ja tak robiłam, wtedy duużo pracowałam mimiką twarzy, siadałam nawet przed lustrem i ćwiczyłam, dużo gestykulowałam, to był mój sposób na komunikację. Wtedy, kiedy Igi nie miał implantu, było to okej, jak już implant mieliśmy musiałam ten syndrom wyłączyć. Chowajcie ręce do kieszeni, nie pokazujcie dzieciom o co Wam chodzi mówcie do nich nazywajcie, rzeczy, pokazujcie im je non stop. Nawet jak gotujecie obiad mówcie Mama bierze łyżeczkę i pokazujcie, mama bierze kubek itp. ćwiczcie na obrazkach Jak już poczujecie, że dziecko kuma co jest co, zacznijcie wymagać. Jak ? Ignasiu przynieś mi odkurzacz, podaj mi łyżkę, zanieś skarpety do kosza na pranie. Wiem to ostatnie jest trudne, ale do wykonania, Igi już kuma. Mówcie wolno i powoli, nie denerwujcie się. Nie wiemy jak sprzęt przetwarza naszą mowę, na ile nasze szkraby rozumieją co mówimy.
Pokazywanie na obrazku rzeczy które prosicie lub dopasowywanie do siebie elementów, zawsze dzielcie na dwie sfery.
- rzeczy statyczne (usta, mucha, rower, buty)
- czynności (miś bije, miś biegnie, pani stoi)
Pamiętajcie, Wasze dzieci i tak już są skołowane, tym wszystkim co się wkoło nich dzieje, nie tylko Wam jest ciężko, jako rodzicom. Najgorsze, że zdrowi rodzice nie są w stanie ocenić na ile i jak nasze dzieci nas słyszą. Możemy sobie gdybać i podłączać ich pod komputery, możemy słuchać specjalistów, ale przecież Ci specjaliście też mają wiedzę z książek, ewentualnie przypadków, które spotkali, nie żyli z nimi na co dzień. Najlepszym źródłem wiedzy, dla mnie oczywiście, są rodzice dzieci zaimplantowanych w wieku szkolnym i wyżej. Bo przeszli przez to samo, co ja i mój syn teraz. Bo mi doradzą, podpowiedzą, pokierują życzliwie. Nie będą mnie oceniać, nie będą mnie niańczyć i mi współczuć, oni po prostu są w tej samej sytuacji.
Przypominam,że wszystkie pisane wyżej zajęcia, spostrzeżenia i pomoce są moim subiektywnym podejściem do tematu, nie musicie brać ze mnie przykładu, jeśli macie ochotę bierzcie i dzielcie się materiałami, jeśli macie jakieś sugestie albo inne ćwiczenia, dajcie znać, może ja coś ukradnę od Was.
A teraz czas na świąteczne prezenty, prezenciki dla dzieci z niedosłuchem. według mnie mamy ślimaczka.
Jak dla mnie każde niesłyszące dziecko powinno mieć książeczki, dlaczego? Bo od książeczek się zaczyna tutaj główną rolę odgrywa wzrok, a jak przytulicie dziecko do siebie, czytając mu na głos i błądząc jego paluszkiem po stronach, będzie czuło wibrację Waszego głosu. Dla mnie absolutnym bestselerem jest Pucio.
Ta skrzyneczka którą widzicie na zdjęciu skrywa w sobie magnetyczne literki, Igi wygrał ten zestaw w konkursie.
U nas jedną z ulubionych bajek jest Bing, szczerze bardzo mi się podoba ta bajka, jest krótka bo trwa 7 minut, zawsze ma morał na koniec i uczy czegoś dziecko. Ostatnio upatrzyłam również Binga w wersji książeczkowej. Jestem zachwycona. Fajne są też książeczki rozkładane tak ja ta o częściach ciała czy zwierzątkach.
Tablica manipulacyjna, ja wiem one są pieruńsko drogie, ale można zrobić je samemu, tą którą widzicie na zdjęciu, zrobił mój mąż. Igi jest nią zachwycony a ja jestem mega dumna z mojego zdolnego męża 😉
Instrumenty, ponoć zmora wszystkich rodziców, dzieci słyszących, dla nas ślimakowych rodziców, to są idealne gadżety, możemy się nimi bawić z dzieckiem na 10000000 sposobów, lokalizacja dźwięku, chowamy się z bębenkiem i bijąc w bęben mówimy do dziecka szukaj mnie. Gramy koncerty na GŁOŚNO i cicho, to też daje upust emocjom, szczególnie podczas buntu 2 latka ;D możemy się bawić w jest i nie ma, reakcja na dźwięk jak jest i dziecko usłyszy to wkłada np szpikulec w mozaikę, oo tak jak na zdjęciu niżej
Pojazdy, które wydają odgłosy. Ja jako mama chłopca mam lalki, serio, więc jeśli jesteś mamą dziewczynki schowaj stereotypy do kieszeni i kup te podstawowe pojazdy tzw. EO EO. Naprawdę warto.
Gadający piesek, rewelacja, nie wiem jak on się nazywa fachowo ale gada, śpiewa, liczy, jest naprawdę spoko. Jako prezent nada się koszt jakieś 120 zł
Idziemy od lewej laptop, dziecięcy laptop, nasz liczy, mówi kolory, kształty, wydaje odgłosy zwierząt. Kupiliśmy go Igiemu jak miał jakieś pół roku, gdyby słyszał prezent idealny, ale nie słyszał więc zaczął się nim interesować jakieś pół roku po wszczepie czyli jak miał 1,5 roku.
Kolorowe kredki, jedna nam zginęła przy przeprowadzce…( o ile mnie pamięć nie myli Igi dostał od cioci Weroniki, jego chrzestnej) Kredki liczą do 5 i mówią jakiego są koloru jak się je dobrze ułoży jak nie wg się nie odzywają, koszt jakieś 40 zł. To coś z młotkiem, nam służy jako wyładowywanie złości, przy nauce kolorów i liczenia, koszt jakieś 50zł. Kierownica, to każdy wie, dla chłopców zawsze fajna sprawa, do wózka idealna, bo się świecie, można iść spokojnie na spacer z największym wierciochem w wózku. Wieża do układania super sprawa, mało że ćwiczymy chwytanie i zręczność to idealne jako gryzak 😀 Jak szkrab już słyszy tak jak u nas świetnie się nadaje do nauki kolorów układania od największego do najmniejszego i liczenia. Drewniane klocki w pudełku, to poezja, budujemy wierze, układamy kolorami, uczymy się dopasowywać kształty, liczymy, układamy samogłoski. Z klockami można wszystko. I została nam zabawka takie pół koła z wystającymi kolorowymi elementami, prezent od mojego brata chrzestnego Igiego, jak młody miał może pół roku, wtedy mało go kręciła, nie słyszał, ale dzisiaj to jest hit. Trzeba naciskać to co się podświetli i wtedy leci piękna muzyka mało, że uczy refleksu bo lampka pali się tylko chwilkę to jeszcze kolorów .
Polecam Wam również warsztat, dla chłopców, gdzie paluszkami muszą obracać przykręcać, uczy to cierpliwości manualnie rozwija, pobudza prawą półkule przy składaniu różnych aut, czy zębatek 🙂 Według mnie dla dzieci 2+.
Kręgle i piłeczki z koszyczkami, tutaj ćwiczymy równowagę i celność, wiecie,że z kręgli można zrobić tor przeszkód, jeśli Wasze dziecko ma implant tylko na jednym uchu, to musicie wiedzieć,że na pewno ma problemy z równowagą i lokalizacją dźwięku. Im więcej ćwiczycie tym lepiej. To są tanie zabawki może 20 zł każda.
Ja polecam również ten grający stoliczek, który ma milion funkcji i znajdziecie go w każdym Smyku, cena jest wysoka. Polecam również kuchnię, która u nas jest hitem. Igi uwielbia gotować a przy gotowaniu uczymy się części zastawy, nazywamy warzywa i owoce, których używamy. Pamiętajcie, że możecie wszystko. Niestety kuchnia, to koszt około 200 zł. Chyba, że kupicie plastikową 😉 Te da ostanie prezenty to już takie exclusive umówmy się 😀
Kochani na zakończenie, życzę Wam radosnych Świąt Bożego Narodzenia, dużo zdrowia, szybkich i precyzyjnych wszczepów implantów dla Waszych pociech, życzę też miłości, wytrwałości i wsparcia u Waszych rodzin, bo tego Wam, nam potrzeba. Życzę Wam również Szczęśliwego Nowego Roku, obfitującego w same piękne chwile.
Iiii smacznych pierniczków, nasze własnie wjechały na stół, do Wigilii chyba nic nie zostanie 😀 Dekorację robił oczywiście Igi 🙂