Uncategorized

Czerwone serduszko – światełko do nieba

Święta, święta i po świętach. Jakże to trafne określenie, bynajmniej w naszym domu. Od 20 listopada u nas już jest przygotowanie do świąt i w zasadzie, pierwsze świętowanie, rozpoczyna dzień moich urodzin, pomimo że jestem rok starsza, to lubię ten dzień, bo to okazja do spotkania się z calusieńką rodziną, a naprawdę lubię mieć ich, raz na jakiś czas oczywiście, wszystkich obok siebie. Szczególnie dlatego, że moi dziadkowie, to już wiekowi ludzie i każda chwila z nimi, podczas codziennego pędu, jest na wagę złota. Kiedy mieszkałam w Opolu, zawsze sobie powtarzałam, że jakbym mieszkała bliżej u dziadków byłabym codziennie albo chociaż 2 razy w tygodniu, a w rezultacie jestem, może raz na miesiąc, jak dobrze pójdzie. Ogrom obowiązków, rehabilitacje, zakupy, remonty, ciągle cos… Dlatego właśnie, każdy dzień, kiedy możemy się zatrzymać i pobyć ze sobą jest super.

Po 20 listopada zaczyna się planowanie świat, u kogo będą w tym roku, co będzie na stole, kto co przygotowuje, jaki strój obowiązuje, a na którą godzien i co sobie kupujemy pod choinkę,to jest naprawdę fajne. My z Czarkiem mamy szczęście, że nasi rodzice się znają, mieszkają w jednym mieście, wiec święta, spędzamy razem. Bez biegu i wyliczania godzin spędzonych u jednych czy u drugich, bo takie liczenie i walka są totalnie bez sensu w zwykłym dniu, a w święta, takie fochy i pretensje psują podniosły nastrój i humory, a święta stają się przykrym obowiązkiem i okresem nerwówki. My przy stole wigilijnym czy wielkanocnym, zawsze spotykamy się wszyscy razem. Szczerze, to bardziej lubię Święta Bożego Narodzenia, uwielbiam stroić dom i choinkę, piec pierniczki, kupować prezenty. Uwielbiam patrzeć na uśmiech Ignasia, kiedy otwiera paczki z prezentami, w tym roku, jego radość nie miała granic podczas ubierania choinki i zapalania światełek, a z roku na rok będzie coraz fajniej. Będzie nas coraz więcej. Rodzina to siła.

Nie wiem czy Wy tez tak macie, że choinkę i ozdoby możecie wyciągać już w listopadzie, a chować zaraz po Sylwestrze, ja tak mam, bo jak tak patrzę na te dekoracje po świętach, to mi żal, że to już po wszystkim, że znowu musze czekać calusieńki rok, więc najchętniej rozebrałabym choinkę i wszystkie akcesoria pochowała do pudeł, ale wiadomo, nie wypada przed kolędą, no więc ona sobie stoi, a ja sobie na nią patrzę i chyba zaczynają mnie już te ozdoby wkurzać, a może to tylko PMS 😀

Ale zostawiając temat Świąt daleko za nami, chcę poruszyć kwestie dla nas, jako rodziców ślimaczka, bardzo ważną, mianowicie WOŚP. Nie zrozumcie mnie źle, ja nie popieram WOŚP-u, od momentu kiedy nam się „przydał” zakupiony przez nich sprzęt (przesiewowe badania słuchu), ja popieram WOŚP od zawsze. Rodzice zasiali we mnie ziarno, które pięknie kiełkuję, zawsze mieli ten przysłowiowy grosz do puszki, w zamian którego dostawało się piękne serduszko, wiadomo dla dziecko to mega atrakcja i pozytywne skojarzenie. Jak już poszłam do szkoły i miałam możliwość uczestniczyć w zbiórkach, zawsze chętnie brałam udział, czy to bieganie z puszką czy licytacje czy nawet liczenie kasy albo przygotowywanie posiłku. Po ukończeniu szkoły, zawsze z Czarkiem wrzucamy do puszek, jak tylko spotkamy wolontariuszy. W tamtym roku, zresztą, w tym też wspieraliśmy WOŚP za pomocą produktów mamyginekolog, która cały dochód ze swoich e-booków przeznacza na WOŚP, dzisiaj koło godziny 14 jej zbiórka przekroczyła MILION złotych, ta kobieta to petarda, ona nic z tego nie ma, robi to bo chce, po prostu od tak z dobroci serca. Słuchajcie, nie ważne ile wrzucicie albo w jaki sposób pomożecie, ważne żebyście pomagali. Nie masz kasy, idź jako wolontariusz, na pewno się przydasz. Nie masz ochoty wychodzić z domu, wejdź na allegro, jest pełno aukcji, które możesz zlicytować na konto WOŚP-u, albo po prostu oddaj jakąś swoją rzecz na licytację, w taki sposób też pomagasz. A jeśli nie popierasz WOŚPU, dlatego że nie lubisz p.Jurka Owsiaka, to daruj sobie zbędne komentarze, jemu nie dajesz. Dajesz dzieciom, które są ciężko chore, dzieciom, którym sprzęt, na który z tych zbiórek pójdzie kasa ułatwi życie. Dajesz rodzicom, którzy dowiadują się z przesiewowego badania słuchu, który w szpitalu w 2 dobie życia wykonuje się sprzętem z WOŚP- u, że ich dzieci nie słyszą, wtedy jest jeszcze czas na reakcję, na szukanie rozwiązań, na normalne życie dla tych dzieciaków. Nasz Ignaś, został zdiagnozowany w 2 dobie życia. Dzisiaj ma prawie 3 latka i gada jak najęty, a co by było gdyby tego sprzętu nie było? Nie raz wmawiałam sobie, że on słyszy chociaż doskonale wiedziałam, dzięki tym badaniom, że nie. Kto by się spodziewał, że dwoje zdrowych ludzi, może mieć głuche dziecko? No właśnie, NIKT. Pewnie wmawiałabym sobie do 5 roku życia Igiego, że chłopcy mówią później, ze wszystko jest okej, jego rozwój byłby mocno opóźniony przez moja niewiedzę.

Wiem, ciężko jest zrozumieć akcję komuś, komu nigdy nic złego się nie przytrafiło, kto nigdy nie miał problemów ze zdrowiem dzieci, bo albo są zdrowe albo zwyczajnie ich nie ma. Kto nigdy nie wylądował w szpitalu z zagrożeniem życia, swojego lub swoich bliskich. Każdy człowiek, którego nieszczęście, załamanie lub utrata zdrowia, nie dotyka bezpośrednio, nie jest w wstanie zrozumieć po co i komu ten sprzęt od Owsiaka, od złodzieja. Scyzoryk mi się w kieszeni  otwiera jak tego wszystkiego słucham. Jesteś taki chojrak, idź na oddział onkologii, idź na oddział intensywnej terapii ( jak Cię wpuszczą), porozmawiaj z rodzicami, których dzieci cierpią, porozmawiaj z dziećmi, których rodzice cierpią. Popatrz na to, zatrzymaj się na chwilę, pomyśl a co by było gdybym to ja był, była na ich miejscu. Spójrz w oczy śmierci i cierpieniu, ja to zrobiłam, to zmienia człowieka. Ból, niemoc i cierpienie zmienia nas, w obliczu ciężkich przeżyć ludzie się jednoczą, ale bardzo często na to jednoczenie jest już za późno, bo nic nie da się zrobić.

Ja zawsze byłam osobą mega empatyczną dla ludzi, którzy sobie na chorobę czy nieszczęście nie zasłużyli, czyli dla takich ludzi, których coś złego spotkało pomimo, że dobrze się odżywiali, dbali o siebie, swoje rodziny, żyli normlanie i nagle ryp coś złego ich spotyka. Zawsze zastanawiałam się dlaczego tak jest. Dlaczego matki, które pragną dzieci dbaja o siebie w ciąży, dbają o dzieciaki po porodzie dostają chore dzieci, a te które piją palą nie chcą dziecka, które nosza pod sercem dostają dzieci zdrowe. Kiedyś na oddziale po setnych badaniach zapytałam o to pielęgniarkę, naprawdę miałam mega doła, byłam taka bezsilna, wiecie co ona mi odpowiedziała? Powiedziała mi, że tylko dobre i silne mamy dostają takie brzemię, ponieważ one sobie świetnie z tym poradzą i wychowają cudownych ludzi, wszystkiemu stawią czoła, dzięki tej ogromnej sile jaką jest miłość do dziecka. Może jestem okropna, ale nie mam litości dla alkoholików, narkomanów, dla kobiet w ciązy, które o siebie nie dbają dla ludzi, którzy mają w nosie własne dzieci, bo robią karierę, bo mają swoje życie, dla ludzi, którzy korzystają z dóbr medycyny, a potem o te dobra nie dbają myślącz ze wiedzą lepiej. Nie cierpię arogancji. Dlatego nie toleruję ludzi, którzy najpierw wjeżdżają na WOŚP, wyzywają robią pikiety, obrażają, a jak trwoga to do Owsiaka. Ludzie opanujcie się, każdy taki chojrak powinien nosic w portfelu informacje, w razie zagrożenia życia czy hospitalizacji, proszę nie używać sprzętu WOŚP,dla ratowania mojego życia lub przeprowadzenia mi badań, bo jeśli nie nosisz takiej kartki, a bojkotujesz WOŚP, to jesteś hipokrytą, hipokrytką.

Nigdy, nikomu nie życzyłam i nie życzę źle, ale naprawdę człowiek charakteru nabiera dopiero wtedy, kiedy spotyka go coś złego, wtedy otwierają nam się oczy, niektórym się otwierają a niektórym otwierają się jeszcze szerzej. Ja po pierwszych 2 wizytach w Kajetanach byłam tak zmęczona psychicznie, patrząc na ból i cierpienie dzieci, jakbym fizycznie przebiegła maraton 50 km. Nie chce myśleć nawet, co by było gdybym pojechała na onkologię. Zawsze wydawało mi się, ze psychicznie jestem mega silna, ojciec żołnierz 2 misje bojowe, mąż żołnierz, brat żołnierz, byłam wolontariuszka w hospicjum, w domu seniora, ale jednak najbardziej, boli mnie, cierpienie dzieci, bo one nikomu nic nie są winne. Dopiero zaczynają pisać swoją historię, a już na starcie dostają mega kopa w dupe.

Człowiek dla człowieka wrogiem, takie czasy. Jak to słyszę to krew mnie zalewa, nie takie czasy, tacy są ludzie, ja, TY, ona, on. Teraz, jest najlepszy czas pokazać swoje serce i dołączyć do WOŚP albo chociaż im nie przeszkadzać. Jeśli masz powiedzieć komuś coś co go zaboli, ugryź się w jęzor, nie mów nic. Ty będziesz spokojniejsza, spokojniejszy i ta druga osoba też.

My już dorzuciliśmy się do puszki, akurat na zakupach w LIDLU, ale wybieramy się jutro na deptak w Radomiu i tam też będziemy wspierać WOŚP z naszym małym ślimaczkiem.

Empatia, to NIE zupa z Azji, kochani 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *