Wpis codzienny!

Perfekcyjna house manager?

Dzisiaj tłusty czwartek, uwielbiam ten dzień, chociaż łasuchem nie jestem. Lubię patrzeć jak moje chłopaki zajadają się zrobionymi przeze mnie pysznościami. Jestem z tej deficytowej grupy kobiet, które uwielbiają gotować.

Tłusty czwartek, to tylko wymówka, bynajmniej u mnie, żeby postać w kuchni. Na tapetę zawsze wjeżdżają chrusty, tudzież faworki, jak to się tam u kogo nazywa. Oponki, koniecznie najwięcej tych najmniejszych ;D A od pewnego czasu, robię też sama pączki, jakie tylko moi chłopcy sobie zażyczą. W tym roku mamy tradycyjne z truskawkowym nadzieniem i czekoladową polewą. Czemu robię sama? Przede wszystkim dlatego, że wiem co jem. 12 pączków w cenie 3 zł w sieciowych sklepach, jak myślicie jaki one mają skład…. Ja nawet nie chce myśleć. Jako biedna studentka skusiłam się kiedyś na takiego pączka, chyba tydzień mi się nim odbijało, że o bólu brzucha nie wspomnę. Ale wiecie, ja wg mam problemy z żołądkiem, więc wszystko, co jem musi być mega hiper świeże i naprawdę dobre jakościowo. Mało jest takich wyrobów, więc bardzo dużo gotuje i piekę sama. Ja w zasadzie bardzo to lubię.

W kuchni mogę być cały czas, lubię testować nowe przepisy, odkrywać nowe smaki. A najbardziej lubię jak Igi gotuje ze mną, a potem jak już próbujemy tych naszych wynalazków, mówi: mama mniam mniam i słodko klepie się po brzuszku. Bezcenne chwile.

Może to dziwne i dla wielu niezrozumiałe jak kobieta XXI wieku zamiast zasuwać w jakimś korpo z szpilkach i gajerku, woli stać w kuchni w dresie. No dziwne nie ? Jak to mówi mój brat: Siostra Ty, to jesteś towar deficytowy. Chyba ma rację 😉 Jestem inna niż wszystkie, nie cierpię łazić na zakupy serio… TO jest dla mnie jak kara. Wolę zrobić szybkie zamówienie w Internecie, chodzenie po sklepach, mnie po prostu wkurza, nie lubię tłumów ludzi. Na randkę wolę iść na łyżwy niż do restauracji.

Moje mieszkanie zawsze musi być idealnie wysprzątane, nie ma innej opcji, podłogi muszą błyszczeć, w białych skarpetach możesz chodzić boso i one mają być białe. Tego akurat nauczyła mnie moja mama. Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że ja jestem jeszcze większą pedantką niż ONA 😀 Nawet jak jestem najbardziej zmęczona na świecie, kurze muszą być starte. To akurat nie jest zaleta, to chyba bardziej wada, bo przecież od odrobiny kurzu jeszcze nikt nie umarł, a z wycieńczenia organizmu a i owszem.

Moje dziecko, mój mąż, muszą mieć zawsze czyste ubrania, baa wyprasowane i idealnie ułożone w szafie. Kąpiel codziennie, latem dwa razy dziennie. Mycie zębów rano i wieczorem, to podstawa. Wszystko musi być poukładane, no co się dziwicie. Córka żołnierza, żona żołnierza i UWAGA siostra żołnierza !:D no to poukładane musi być, co nie?

Czy jestem perfekcyjna? nie z pewnością nie. Czy łatwo się ze mną żyje hmm, pewnie też nie. Ale wiecie co, to poukładanie, plan, nie raz mi pomógł, choćby w walce o uszy Igiego. Gdyby nie moja perfekcyjność, zadaniowość i zawziętość, nie bylibyśmy dzisiaj tu, gdzie jesteśmy. Rozglądam się dookoła i naprawdę dzieci obustronnie zaimplantowanych w wieku 2.5 roku jest jak na lekarstwo. Dzieci, które z niedosłuchem gadają jak Igi jest jeszcze mniej.

Możecie myśleć, że jestem zadufana w sobie, że się teraz chwalę, ale to nie o to chodzi w tym wpisie. Chodzi o to, żeby naprawdę trochę poukładać sobie życie, trochę zawalczyć o swój dom, swoją rodzinę. Zacząć od własnej głowy własnego podwórka, stworzyć plan na siebie i nie dać sobie wmówić, że czegoś się nie da. Bo ludzie mają taką tendencję, że szybko rezygnują ze swoich planów i marzeń, tylko dlatego, że ktoś powiedział, że się nie da. Albo jeszcze gorzej, ktoś nas wyśmiał.

Jak to mówi mamaginekolog, którą szczerze uwielbiam, za wszystko po prostu, jest super babką. Bądźmy realistami, zacznijmy marzyć. Ja marzyłam, żeby przed 4 urodzinami, Igi miał dwa implanty i dążyłam do tego i co i przed 3 urodzinami już miał parę uszu. Da się!

Jak to mówi moja mama zacznij od siebie! Ja zaczęłam, poukładałam sobie, tyle ile się dało, tyle ile akurat wtedy chciałam moje życie, nasze życie i działam z moim planem do dzisiaj.

Sprzątam, bo to mnie odpręża, wiem dziwne, ale naprawdę gotowanie i sprzątanie mnie odpręża i nie wstydzę się tego powiedzieć. Nie potrafię się skupić, kiedy wkoło mam bałagan. Szybko się wtedy denerwuje, a że ja wg szybko się denerwuje, to lepiej mieć posprzątane, tak zapobiegawczo. Właśnie zapobiegawczo, to super słowo, my często robimy coś, żeby coś się nie wydarzyło. Nie powiem koleżanką, ze ja lubię gotować i sprzątać, bo mnie kurą domową nazwą, skoro tak, to zmień koleżanki. Każdy ma prawo, lubić coś innego. Toksycznych ludzi wyrzucaj z otoczenia, nie są Ci potrzebni 😉 Ja tak robię od kilu lat, pomaga, serio. Jestem spokojniejsza.

Czy jestem płytka, bo zachowuje się jak kobiety w PRL. Nie, ja 5 lat studiowałam, zdobyłam tytuł magistra. Uwielbiam czytać książki, kocham teatr i muzykę klasyczną. Byłam na wolontariacie, pracowałam zarówno z ludźmi starszymi jaki dzieciaczkami, robiłam wszystkie kursy jakie tylko była możliwość na studiach i w LO. Na co dzień jestem mamą niepełnosprawnego dziecka, małego ślimaczka. Mam w sobie siłę. MAM TĘ MOC!

Dzisiaj, nie boję się powiedzieć, jestem typową Panią domu, gotuje, piorę sprzątam, podstawiam mężowi obiad pod nos, dbam o jego wygląd. Lubię to robić. SIEDZĘ z dzieckiem w domu. Zajmuję się jego rozwojem i rehabilitacją. Czuję się ważna i doceniania i mam w nosie, kto i co myśli na mój temat. Nareszcie dzisiaj, odzyskałam siebie sprzed kilku lat. Czy chce się rozwijać naukowo? Chce i robię, to cały czas w domu, czytam dociekam, sprawdzam. Ale na piedestale postawiłam moją rodzinę, ja na siebie będę miała jeszcze czas. Najpiękniejszym prezentem będzie podziękowanie mojego dziecka, które ze swoją niepełnosprawnością, nie będzie odbiegało od rówieśników. Taki słodko-gorzki wpis pod te słodkie pączki.

Jutro Igi ma w przedszkolu bal karnawałowy, strój już czekam, matka podekscytowana, dam Wam znać jak było w poście na https://www.facebook.com/Igistory-105990140991812/ . A może nawet coś nakręcę 😉

2 komentarze

  • Diego Armando Maradona

    Samochwała w kącie stała
    I wciąż tak opowiadała:

    „Zdolna jestem niesłychanie,
    Najpiękniejsze mam ubranie,
    Moja buzia tryska zdrowiem,
    Jak coś powiem, to już powiem,
    Jak odpowiem, to roztropnie,
    W szkole mam najlepsze stopnie,
    Śpiewam lepiej niż w operze,
    Świetnie jeżdżę na rowerze,
    Znakomicie muchy łapię,
    Wiem, gdzie Wisła jest na mapie,
    Jestem mądra, jestem zgrabna,
    Wiotka, słodka i powabna,
    A w dodatku, daję słowo,
    Mam rodzinę wyjątkową:
    Tato mój do pieca sięga,
    Moja mama – taka tęga,
    Moja siostra – taka mała,
    A ja jestem – samochwała!”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *