Wpis codzienny!

Wielkanoc, życie, kwarantanna w dobie Koronawirusa

Dziwne czasy nastały, człowiek zamknięty w klatce niczym zwierzę, wiem to porównanie jest okropne, bo akurat ja uważam, że nawet zwierzęta, nie powinny być w klatce zamykane, bo przecież akurat one, nie są niczemu winne. Inaczej my, ludzie, każda katastrofa, czy to ekologiczna czy właśnie epidemia z kwarantanną, jest z winy człowieka i to jest niezbity fakt.

Jedni krzyczą, że się doigraliśmy, inni opowiadają, jaki to człowiek jest biedny, a ja, nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Wiem, że jestem już bardzo zmęczona, zatroskana, nieswoja, chora od tego wszystkiego. Nie mogę już słuchać o tym koronawirusie, nawet o obrazki z korona, mnie denerwują. Mnóstwo ludzi, pyta mnie, co ja o tym myślę, jak się na to zapatruje. Nagrałam kilka filmików, żeby nie odpisywać każdemu z osobna, ale też trafić do tych, którzy nie pytali. Nie mogę czytać już tych bzdurnych, pełnych nienawiści komentarzy, nawet w tak ciężkich czasach, człowiek-człowiekowi wilkiem. Niczego się nie nauczyliśmy, co jeszcze ma się stać, żeby, co poniektórzy otworzyli oczy…. Nie mam czasu, siedzieć i odpisywać każdemu, przepraszam, ale mam dziecko, no właśnie zbuntowanego 3 latka w domu, który marzy już, żeby pobiegać na dworze. Normalnie, gdyby nie ta straszna epidemia, już dawno bylibyśmy na spacerze, na rowerze, na placu zabaw. Jeździlibyśmy na działkę do dziadków. Czerpali z promieni Słoneczka, za którymi tak się tęskni, po szarej i ponurej zimie.

Dobrze, że mamy balkon💪🐌🍀

Codziennie, nowe zachorowania, TV aż huczy od nowych wiadomości, co robię? NIE OGLĄDAM. Tak, po prostu odcięłam się od rzeczywistości, wieczorami, jak Iguś uśnie, coś tam, gdzieś tam przeczytam. Później, zamykam oczy i marzę o lepszych dniach. O ciepłym piasku pod stopami, o szumie morskich fal, o skrzeczących mewach i totalnym chillu, którego dzisiaj tak bardzo mi brak.

Kiedy Igi naprawdę daje w kość, a wszystkie idealne matki wrzucają na swoje strony mnóstwo gier i zabaw z dziećmi, łapię trochę doła, czy naprawdę, tylko ja, nie mam siły przez 12 godzin, co 5 minut wymyślać nowych, kreatywnych zabaw? Ale potem siadam,  biorę zimną kawę do ręki (taka jest najlepsza, co nie mamusie?)i myślę sobie tak, to co one piszą lub wrzucają, to może być wyimaginowana  rzeczywistość. Przecież, ja też teraz mogę sobie napisać, co tylko zechce, jak to mówią papier przyjmie wszystko. To, że ja na story widzę jak się cudownie bawią, to jest tylko 25s z ich życia. A skąd mogę wiedzieć, co się dzieje później lub wcześniej, przecież to nie BIG BROTHER. Wtedy luzuje i przestaje się porównywać. Myślę sobie, że najlepiej by było, żeby każdy zajął się sobą.

Już dawno doszłam do wniosku, że nie ważne, w jaki sposób się bawię z moim dzieckiem, czy jest to Instagramowe, czy nie. Ważne, ze ON, mój najważniejszy sędzia, jest szczęśliwy. Jestem zmęczona, nawet bardzo, nie opieką nad dzieckiem, bo przecież, to robiłam cały czas do tej pory, codziennie. Jestem zmęczona, tą sytuacją, tym, że nie mogę wyjść z nim choćby na ten plac zabaw. Jestem zmęczona faktem, że nie widziałam mojego brata już miesiąc. Jestem zmęczona ograniczeniami, ich przecież nikt nie lubi. Jestem zmęczona martwieniem się o zdrowie bliskich.

Rozumiem i przestrzegam #zostańwdomu. Polecam wszystkim się dostosować, wtedy i tylko wtedy wyjdziemy szybciej. Pozbędziemy się tego świństwa i zaczniemy żyć.

Dzisiaj mam doła, sprzątam sobie z Igim, normalnie już w moim domu stałyby kurczaczki, króliczki, bazie (oczywiście sztuczne, nie lubię liszai), malowalibyśmy pisanki, siali rzeżuchę, a dzisiaj….. Dzisiaj, mamy tylko czysto, chociaż Czarek wczoraj mi powiedział, że u nas zawsze jest czysto. Nie mam ochoty wystawiać tych dekoracji, nie mam ochoty malować pisanek. Za każdym razem jak pomyślę, że święta będą, w zasadzie ich nie będzie, to łzy napływają mi do oczu.

Jak to tak, bez spowiedzi, bez święcenia pokarmów, bez Mszy. Jak to tak bez rodziny ???? Może jestem starodawna, może jakaś dziwna, ale u nas, zawsze na święta, byliśmy razem. Dzisiaj, mogę o tym zapomnieć…  Nie wiem, czy wyjmę te dekorację, nie wiem czy pomaluję z Igim pisanki. Z jednej strony wiem, że powinnam, że przecież dla niego to będzie super frajda, ale czy ja dam radę. Psychicznie jestem wrakiem człowieka… Nie mogę już znaleźć pozytywów w tym wszystkim.

Czasami myślę sobie, że może jak to przetrwamy, to zaczniemy doceniać się nawzajem, przestaniemy szukać dziury w całym, zaczniemy szanować, to co Pan Bóg nam dał, życie, zdrowie, rodzinę. Może przestaniemy gonić za rzeczami, które w tym rym momencie straciły dla nas wartość. Jakimi, niech każdy odpowie sobie sam. Niech świat zwolni, a wszyscy na tym zyskamy.  Tymczasem ściskam Was mocno i idziemy z Igim zmieniać firanki. #zostańwdomu  i dbaj o siebie :*

Nie zapominajcie o starszych, ja w drodze do babci z siatą z zakupami🤣 Maseczka i rękawiczki obowiązkowo i dezynfekcja telefonu po powrocie do domu

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *