Jaka matka, taka córka.
Odkąd sięgam pamięcią, moja mama, zawsze uczyła mnie, że kobieta, każda kobieta, powinna o siebie dbać. Nie tylko, po to żeby podobać się mężowi, chociaż to oczywiście jest ważny aspekt, ale przede wszystkim, żeby dobrze się czuć we własnym ciele. Mama zawsze mówiła, lepiej zapobiegac, niż leczyć. I tak dorastałam patrzac na moją elegancka mamę, która zawsze używała kremów i maseczek do twarzy, balsamów do ciała, lakierów do paznokci. Makijaż był u niej na porządku dziennym (nie mylcie z tego z toną tapety), to było subtelne podkreślenie kobiecego piękna.
Kosmetyki, to jedno, zawsze mówiła mama, ale higiena, to podstawa. Chociażby dlatego, że nawet jak nałożysz tonę makijażu na zaniedbana twarz, to i tak mankamenty wyjdą, nie mówiąc już o tym, że taka cera jest narażona na jeszcze większe kłopoty skórne.
Moja mama zawsze dbała o to żebyśmy z bratem byli porządnie wyszorowani. Raz w tygodniu szorowanie szczotka rąk, kolan i łokci, o matko jaki to był krzyk, że boli, że nie chce, a przecież tak naprawdę, to nie bolało. Czyste ubrania, czyste włosy doszorowane pięty kolana i łokcie. Zadbane zęby, regularne wizyty u stomatologa, niby nic, a jednak tak wiele.
Dzisiaj z perspektywy czasu, kiedy to ja szoruje mojemu krzyczącemu w wannie Ignasiowi kolana, czy łokcie uśmiecham się pod nosem i przypominają mi się kąpiele z mamą. Patrzę na tego rozdarciucha, który krzyczy, mama boli i wiem, że to przecież nieprawda, wiem też, że muszę go nauczyć czystości, bo kto jak nie ja.
Kiedy już ogarnę małego łobuza i mam chwilę dla siebie z czułością wykonuje te czynności, które kiedyś robiła za mnie mama. Szorowanie strategicznych miejsc, peeling, szampon, odżywka. Uśmiecham się sama do siebie i dziękuję mojej mamie, nakładając maseczkę na twarz, że mnie tego nauczyła.
Kiedyś, zanim jeszcze sama byłam mamą, miałam więcej czasu, na zabiegi pielęgnacyjne, większą wagę przykładałam do ilości snu, wypitej wody, do treningu czy zrobionych paznokci. Dzisiaj, nie mam na to czasu, a jak nawet mam, to bardziej marzy mi się po prostu położyć. Punkt widzenia, zmienia się od punktu siedzenia, ale jedno się nie zmienia, niezależnie, gdzie siedzę. Higiena, to podstawa, peeling 2 razy w tygodniu, mycie głowy co dwa dni, maseczka chociaż raz na tydzień. Balsam, codziennie. Wiem, że jeśli teraz nie będę dbać o nawilżenie skóry, to za pare lat będę tego żałować.
Niedługo jedziemy na urlop, już zaczynam kompletować moją kosmetyczkę, w sumie moja i Igiego, bo on też nie wyobraża sobie nie być wybalsamowany po kąpieli, sam łapie się za swój Dove i smaruje rączki. Niby nic, a jednak tak wiele. Od noworodka dbałam o jego higienę i chyba się nauczył. 3 latek, który sam czesze sobie włosy, myje dzielnie ząbki i balsamuje się po kąpieli. Widok, bezcenny, a ja co ja mogę powiedzieć, chyba tylko, Dziękuję Ci Mamo.