Czy moje dziecko jest INNE?
Hej kochani, dzisiaj trochę moich przemyśleń, zawsze mnie one nadchodzą w wannie, kiedy zabawki Igiego wbijaja mi się w noo nie powiem co 🤭 aaa czasami kiedy szykuje dla mojego szkraba pomoce do nauki słuchania i co za tym idzie mówienia.
Zawsze, ale to zawsze podczas tych dwóch czynności przypominają mi się różne zdarzenia z naszego życia. Nie tylko tego po zaimplantowaniu, czyli jakby to najprościej napisać, od momentu lepszego życia, ale takze te, kiedy Igus miał aparaty . To dziwne, że zawsze kiedy się wyciszam, zamiast odpoczywać, w mojej matycznej głowie zaczyna się niemy film. Dzisiaj kiedy wycinalam dla Igiego układanki, bo jak wiadomo najlepsze są pomoce naukowe, które zrobimy sami pod okiem specjalistów oczywiście, ale jednak z naszej większej inicjatywy, bo to my rodzice znamy nasze dziecko najlepiej i wiemy, co lubi, czego nie lubi, co go zainteresuje itp. Ja mam, to szczęście że nasze cudowne Panie logopedki zawsze słuchają, co mam do powiedzenia i nigdy nie robią niczego na siłę, wbrew mnie, czy mojemu dziecku 🙏 No ale do brzegu dzisiaj jak wycinalam te układanki, przypomniała mi się historia, która wydarzyła się może 3 miesiące temu, w te okropne upały. U mnie pod blokiem jest rewelacyjny zieleniak, a że ja uwielbiam gotować i rozpieszczac moich chłopaków, to jestem tam częstym bywalecem, no niestety jestem też człowiekiem XXI wieku, który w portfelu ma 2zl na auto dla Giego (ile tego dziadostwo jest koło nas w galerii oezuuu) no i kartę. Na bazarku karta sobie nie zapłacę, no więc lecę do bankomatu z moim zbuntowanym prawie 3 latkiem(ale to poważnie brzmi 3 latek) na szczęście nie mamy daleko, ale dosłownie obok bankomatu jest wyjście z galerii i ławka poczekajka(ja ją tak nazywam bynajmniej). Wiadomo na ławce poczekajce odbywają się zawsze tematy dotyczące problemów 3 świata. Tego dnia stoję, taka wiecie upocona jak mysz, trzymam moje dziecię na biodrze, bankomat mieli moje polecenia tempem żółwia, a ja czuję wbity wzrok we mnie?? Nie no gdziezby we mnie, w mojego synka, na oko kobitka jakieś 60 no może 70 lat i się paczy, tak jakby właśnie zobaczyła milion dolców spadających z nieba albo kosmite. Ale że akurat miałam dobry dzień i po prostu mi się nie chciało, no to nie reaguje, mówię liiuuzik wypłacie coinsy i lecę z młodym na zakupy. Ale kobitka patrzy się tak perfidnie i zaczyna cmokac, ja tak spojrzałam na nią wzrokiem ostrzegawczy, a ona nic(kto mnie zna ten wie, że ten wzrok ostrzegawczy, to jest u wielu osób wzrok już zabójcy) i ona pod nosem mówi, mój Boże jakie biedne dziecko. Ja tam paczę na mojego usmiechenitego synka, no biedy to ja tu nie widzę, bidnosci tym bardziej😂 więc zabieram kasę, staje twarzą w twarz i mówię, pomoc Pani w czymś? Kobitka udaje, że ja nie gadam do niej no czujecie bazę, dopiero była taka otwarta, a teraz gadać nie chce. Więc ponawiam pytanie, pomoc Pani w czymś, a ona, ze nie dziękuję więc ja mowie no mam nadzieje, odchodząc mówię, jak ona pod nosem, co za naród i nic… uśmiechnięta idę z tym moim szkrabem dalej i w zasadzie zapomniałam o tej sytuacji. Dzisiaj jednak wycinajac i siedząc, pomyślałam sobie, dobra Igi nawet nie kumal o co chodzi, a co będzie jak on zacznie kumac, czy codziennie będę mu musiała tłumaczyć że Ci ludzie mają problem, a nie ON?? Powiem Wam, że zaczyna mnie to przerażac. Kocham moje dziecko najbardziej na świecie i widzę, że największy problem z jego inności maja osoby starsze, nie wiem czy to wynika z ich niewiedzy, czy z chęci dojeb**ia Ci matko kosmity. W takich momentach, czuję się jakbym wróciła do ery kamienia lupanego, uga buga on ma inną maczuga…. Coraz bardziej mam ochotę edukować i powtarzać, ludzie moje dziecko jest takie samo jak Wy, a to coś, czego się tak boicie, to co nosi na głowie Was nie zje, to jest PROCESOR DŹWIĘKU, a nie nadajnik od ruskich…
Ponarzekalam sobie, więc wysyłam całusy i mocno ściskam kosmicznych rodziców i wszystkich kosmitkow, znaczy slimaczkow. Dużo siły, dla mnie i dla Was kochani, wracam do mycia głowy 🙈😂🐌