Gorszy czas mamy i rehabilitacja Giego
Cześć kochani, wiem że mnie tu ostatnio mało, za mało, dajecie mi to codziennie do zrozumienia. Moja SKRZYNKA, wręcz pęka od wiadomości typu, czekam na Waszą historie, co u Igiego albo, gdzie te Wasze pomysły na ćwiczenia. Wszystko będzie, obiecuję.
Ostatnio miałam gorsze dni. Nie wiem czy, to zasługa tej depresyjne, jesienno-deszczowej pogody, czy tego, że ostatnio moje zdrowie szwankuje. To że jestem matka perfekcjonistka, to wie każdy, kto mnie zna. U mnie nie ma odpuszczania, czy jakby to powiedział mój wujaszek, s*ania po krzakach. Nie ma że boli, ja ciągne do przodu zawsze na 100%. Jak to się skończyło??? nooo oczywiście omdleniami, bo ja Matka Polka, zapomniałam, że przecież ja jestem tylko człowiekiem i idąc w słowo za słynnym pisarzem, do tego kobietą, puchem marnym. Więc teraz moje zdrowie, przypomniało mi, że oprócz tego, że jestem matka, jestem też człowiekiem, ale oczywiście ja się nie będę tutaj rozckliwiac nad sobą, robię badania szukam przyczyny i rozwiązania i ma być dobrze, bo najważniejszy jest Igi i jego rozwój a nie tam jakieś gorsze dni matki 🙂
Dzisiaj wrzucam Wam kilka zdjęć z ostatnich dni z moim nocnym markiem. Dacie wiarę, że Igi od kilku dni usypia chwilę przed 23… Ja nie wiem jak tak długo pociągnie, ale ten tryb życia, absolutnie mi nie odpowiada, przecież wszystkie zaległości w domu, zawsze nadrabiam z Kiciakiem, jak mały pchlarz usypia. Więc nooo…. Mamy cała sterte prasowania. W zalewie, to no nawet nie chce myśleć czy by pół paznokcia weszło, zmywarka zawalona. Podłoga do mycia i chociaż mój mąż twierdzi że przesadzam i aż takiej tragedii nie ma, no to niestety jestem pedantka i mnie to (ten nielad domowy) przerosło. Swoją drogą, takie matki jak ja, mają ciężej, bo my nie umiemy odpoczywać, dla nas nieumuta podłoga, to koniec świata. Zamiast wziąć książkę, zrobić sobie herbatę i mieć to w nosie, kiedy mały już wreszcie zaśnie, no to ja jeżdżę na mopie albo pucuje szafki. No dramat, ale nie umiem tego zmienić…. Staram się, serio, ale nie umiem.🙀
No ale dobra, już koniec tych dywagacji na temat mojego bzika na punkcie czystości, wrzucam Wam kilka zdjęć i opisów z naszej domowej rehabilitacji. Może kogoś zainspirujemy.
Jak widać na zdjęciu powyżej, u nas malowanie farbami wygląda tak, że packamy się cali, rece, samochodziki, pieczątki, co tam nam w duszach gra, tego dnia. Już tłumaczę na czym polegają te samochodziki. Bierzemy resoraki 3 ulubione i 3 kolory farb, które oczywiście wybiera Igi nazywając kolory (wiadomo idzie mu to różnie, czasami dobrze powie, czasami przekręci, ale najważniejsze że chce mówić, a nie pokazuje, zasada jest prosta dopóki nie powie nie dostaje farby) później, jak komu wygodnie, my czasami pędzelkiem, a czasami farba malujemy koła autka i jeździmy po białej kartce papieru, malując w ten sposób obrazek. Zabawa przednia, polecam. Innym sposobem jest robienie pieczątek, wystarczy gąbke do zmywania naczyń pociąć na tyle części ile tylko chcemy, taą gladszą cześć malujemy farba i odciskamy na kartce papieru. Igi uwielbia też odciskac swoją rączkę i malować paluszkami, nie zabraniajmy tego dzieciom to ich rozwija. Jak już odbije rączkę, często liczymy paluszki lub malujemy buźki na każdym oaludkzu inna np. Na wskazującym paluszki buzke uśmiechnięta, na serdecznym obrażoną itd. Jak już wszystkie paluszki maja swoją minke, wtedy opowiadamy historie i wskazujemy na paluszki, pamiętajmy o mimice twarzy, to bardzo ważne.
Jak powszechnie wiadomo, świeże powietrze jest niezastąpione, dzieci uwielbiają biegać po parkach, lasach czy placach zabaw. Mój prawie 3 latek niczym się nie różni od swoich rówieśników. Zbieranie grzybów, to mega frajda, a jeszcze jak mama się przy tym bawi w chowanego ohoho. Nie wiem skąd ja dobieram te pomysłu, ale kiedy już Igiemu znudzi się grzybobranie, zawsze wpadam na jakiś pomysł na nową zabawę. Tym razem szukaliśmy biedronek, braliśmy je na rączki i im się przygladalismy, kiedy odfruwaly, Ignas mówił im papa, a kiedy je znajdowalismy mówił im cześć. W międzyczasie, znaleźliśmy mnóstwo kasztanow, szyszek i żołędzi zebraliśmy też masę kolorowych liści, które oczywiście wykorzystamy i podzielimy się z Wami naszymi dziełami 🙂
Zadanie jest mega proste, wystarczy kupić lub samemu zrobić samogloski, po kilka sztuk, napisać na kolorowych kartkach literki i do dzieła, dziecko musi dopasować małe samogloski do tych, które są napisane na dużych kartonach. Na początku drogi proponuję, żeby literki małe były tego samego koloru co duże albo wszystkie czarno białe. Różne kolory są utrudnieniem.
Dzisiaj żegnam się już z Wami i lecę spać, bo nie wiem ile mi tego snu zostało 🙈 nie narzekam, cieszę się, że mam tego małego szkraba, myślę że po weekendzie wrzucę Wam więcej naszych zdjęć z ćwiczeń, bo mam ich całe mnóstwo, tylko już oczy mi się same zamykają, muszę zregenerować siły. Dobranoc i ściskam mocno, przesyłając resztki mojej energii❤️👪🐌