Wpis codzienny!

Doceniaj, nie oceniaj !

Pewnie każdy z nas pamięta te teksty rodziców: Dlaczego Basia mogła dostać piątkę, a Ty nie? Każdy z nas pamięta tą narastającą w nas frustracje, gdy tylko usłyszeliśmy to zdanie. Ale w zasadzie, dlaczego się tak denerwowaliśmy, przecież rodzice nie powiedzieli niczego złego, a może powiedzieli, a sami nie wiedzieli, że czymś takim, od najmłodszych lat robią nam krzywdę, że zamiast nas tym budować kopią pod nami wieeeeelki dół, emocjonalny dół.

Kojarzycie tą reklamę społeczną, gdzie chłopak jedna i ta sama postać jest pokazana od dwóch stron. Pierwsza, gdy od małego dziecka, rodzice burzą poczucie jego wartości, ciągle mając do niego pretensje, o to że kurtkę za wolno zapina, że suwaka nie umie odpowiednio włożyć, nie mają czasu go wysłuchać, nie wspierają w jego dokonaniach i na sam koniec ten chłopak, kiedy jest już dorosły stara się o swoja pierwszą pracę i stawia kubek z kawą na kartkę z CV tuż przed drzwiami, gdzie czeka go rozmowa kwalifikacyjna. Oczywiście jak zostaje wywołany, kubek podnosi i zostaje paskudny ślad na kartce, faux pas na starcie. Później, ta sama historia jest pokazana od zupełnie innej strony, mama, która pomaga mu zapinać kurtkę z wielką czułością po raz milionowy, mama, która słucha, co takiego wydarzyło się w szkole i cieszy się jego sukcesami i ten sam facet czekający na rozmowę kwalifikacyjną, ten sam kubek na kartce, wydaje się nam ten sam paskudny ślad, ALE KARTKA JEST ZALAMINOWANA. Jaki z tego morał? No właśnie jaki….

Niby prosta reklama, zwykły spot, a jak wiele nam pokazuje o relacjach, o wychowaniu o tym, że to my rodzice kształtujemy nasze dziecko. Tak często o tym zapominamy, tak często to wychowanie zrzucamy na kogoś innego, na babcię, na dziadka, na ciocię, nianię na żłobek czy przedszkole, bo my pracujemy, bo przecież to, że mamy dzieci nie znaczy, że mamy zrezygnować z naszego życia.  Bo zawsze mamy do zrobienia coś innego, bo ciągle nam się spieszy, gdzieś i do kogoś. Oczywiście, fajnie kiedy nam ktoś pomaga, fajnie jest móc odetchnąć i wyjść raz na jakiś czas, ale to, w jaki sposób wychowamy nasze dziecko, to jest tylko nasza zasługa, nikogo innego, to jest nasz obowiązek, to jak zagospodarujemy jego i nasz czas podczas pierwszych lat życia, to tylko nasza decyzja. Czy będziemy wspierać, poświęcać czas i uwagę, czy będziemy się starać najlepiej jak umiemy, pomimo że padamy na twarz ze zmęczenia. Przecież ja też jestem mamą i czasami już o 17 marze o kąpieli i spaniu, albo chociaż poleżeniu z ulubionym serialem, ale zamiast tego, bawię się w chowanego z 3 kubkiem kawy 😀

Ostatnio zaczęłam bardziej obserwować tendencję XXI wieku, na którą my rodzice przytakujemy, a  potem jesteśmy zdziwieni, że rezultaty, nie są takie jak sobie założyliśmy. Coraz częściej wymagamy od naszych dzieci rzeczy, zachowania ponad ich wiek i umiejętności, coraz częściej możemy zaobserwować, brak rodzica, brak wzorca. Sami gubimy się w tym świecie, a od dziecka oczekujemy, że w wieku 3 lat będzie władać 3 językami chodzić na pianino, basen, karate i nie wiem co jeszcze, a do tego będzie grzeczne, poukładane, nie będzie jadło cukru, piło tylko wodę, broń Boże żeby obejrzało bajkę, bo przecież od tego może stać się głupsze, a to przecież nasz mały geniusz. Poślemy go do Hogwartu, a nie sorry tam chodził Harry Potter, do Harvardu miało być :D. Zapominamy, że to są dzieci, które oprócz obowiązków, które jeszcze ich w dorosłym życiu dopadną, mają mieć przede wszystkim dzieciństwo. Jesteśmy nad ambitni, spełniamy siebie poprzez dzieci. Droga mamo, chcesz umieć 3 języki, to się ich ucz do cholery, a dziecku pozwól wyjść z kolegami do kina.

Przestańmy wariować i słuchać tych wszystkich specjalistów, którzy prowadzą nas do jakiejś samozagłady, niedługo, nie będziemy wychowywać dzieci tylko będziemy mieć małych dorosłych, bo poprzeczka, z roku jest coraz wyżej. „-Moja Marysia to ma same piątki. – To musi bardzo dziwnie wyglądać jak się uśmiecha, tak bez jedynek” 😀 Taki żarcik, ale jakże prawdziwy. Wiadomo, że każdy rodzic uwielbia się chwalić swoim dzieckiem, bo dla niego ono jest jedyne, idealne i wyjątkowe, chwalmy się, ale nie wpadajmy w jakiś chory wir. Jak mamusia Kasi w piaskownicy mi powiedziała, ze Kasia, to już umie tabliczkę mnożenia, a ma dopiero 5 lat, to nie znaczy, że tak właśnie jest. A nawet jeśli jest, to nie znaczy, ze mój Ignaś też musi tą tabliczkę mnożenia umieć już teraz, bo może mój Ignaś jest humanistą i jemu super wychodzi nauka wierszyków. Każde dziecko jest inne, każde jest wyjątkowe.

Ja wychodzę z założenia, że moje dziecko ma być szczęśliwe, nie chce i nie porównuje go do nikogo innego, nie dlatego, że my musieliśmy czekać na nasze uszy rok, a dlatego, że dla mnie mój Igi jest cudowny taki jaki jest. Cieszę się każdą nową umiejętnością, ćwiczę jego słuch i rozwój mowy, oglądam z nim bajki, jemy słodycze, ( ale zła mama), ale tez dużo biegamy, bawimy się, gramy w piłkę, lubimy owoce i wodę do picia. Zachowujemy się jak ludzie, a nie, idealne roboty. Zawsze byłam perfekcjonistką i pedantką, w zasadzie chyba dalej bym była, gdyby nie uśmiech mojego szkraba, który o 12 biega w piżamie, bo nie chce się ubrać i mówi mamusia siadaj i wyciąga 100 samochodzików do zabawy. A ja w domu mam Sajgon, jak po inwazji kosmitów, obiad nieugotowany i co mam zrobić? No jak to co? lecę się bawić tymi samochodzikami, bo wiem, że ta chwila nigdy więcej się nie powtórzy i że za 10 lat, on już nie będzie mnie potrzebował do zabawy. Kiedy nagle mnie się przypomni, że może teraz, ja chcę być super mamą i spędzać z nim 24 godziny na dobę, bawić się i wygłupiać tulić i całować, a on mi powie, mamo, teraz to ja już nie chce, bo mam kolegów, bo Cię nie potrzebuje, bo teraz, ja nie mam dla Ciebie czasu. Gdzie byłaś jak ja chciałem, żebyś  była blisko. No właśnie gdzie? Zawsze relacje z naszymi dziećmi są odzwierciedleniem przeszłości. Dobra nie zawsze, ale przeważnie, więc może warto, nie oceniać, a doceniać?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *